Mężczyzna wparował do mieszkania sąsiadów, a następnie rzucił się na dwóch chłopców - swojego syna Wiktora i jego kolegę Filipa z metalową rurką. Pierwszy z chłopców nie przeżył tragedii, drugi - walczy w szpitalu o życie.
42-letni Grzegorz P. został ujęty, a w poniedziałek 29 marca trafił do prokuratury. Około godziny 14:00 pojawiła się tam Anna Dudek, która jest adwokatem mężczyzny. Prokurator w Miechowie jednak nie wpuścił jej na salę.
Uważam, że w istotny sposób zostało naruszone prawo do obrony mojego klienta. Prokurator wie, że to ja będę obrońcą. Zostałam o tym poinformowana i zaproszona na godzinę 14, po czym prokurator stwierdził, że nie jestem do tego uprawniona, bo nie jestem jeszcze obrońcą. A nie jestem nim, bo prokurator nie złożył jeszcze takiego wniosku do sądu. Złożenie wniosku wraz z jego ustanowienie trwałoby zapewne 10 minut, bo pomiędzy sądem a prokuraturą jest jakieś 30 metrów - powiedziała Faktowi prawniczka.
Jest to pierwszy taki przypadek w karierze pani Anny.
Mam świadomość, że sprawa jest kontrowersyjna, a mój klient nie budzi powszechnej sympatii, ale przecież każdy ma prawo do obrony – tłumaczy pani mecenas.
Prawniczka obawia się o dalsze losy swojego klienta.
Istnieje uzasadnione podejrzenie, że mój klient jest niepoczytalny. Jeśli to się potwierdzi, a w wyniku braku mojego uczestnictwa w czynnościach, trafi on do aresztu śledczego zamiast do zakładu opieki psychiatrycznej, to czeka go piekło(...), takie osoby w areszcie na Montelupich są traktowane niczym zabawki - wyjaśnia.
Morderca z Kozłowa z pewnością odpowie za swoje grzechy. W jaki sposób - jeszcze nie wiadomo.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.