Do tragicznego zdarzenia doszło jeszcze w lutym 2017 roku w Nantes w zachodniej Francji. Hubert Caouissin był przekonany, że jego krewni odziedziczyli złoto po nazistach i przechowują je w swojej piwnicy. Myślał, że skoro jest to spadek, jego żonie też należy się jego część. Był przekonany, że to część 50-kilogramowego ładunku, ukrytego przez Bank Francuski podczas niemieckiej okupacji.
Jak pisze "The Guardian", złoto miało zostać znalezione przez ojca Lydii i Pascala Troadeców w 2006 roku w Brest, gdzie mężczyzna miał prowadzić prace budowlane. Sprawca uważał, że mężczyzna zabrał znalezisko do własnego domu i ukrywał je aż do śmierci. Później w testamencie miał przekazać skarby szwagrowi Huberta, i dlatego część złota należna była też jego siostrze.
Czytaj także: Nowy Muhammad Ali? Kibice boksu przecierają oczy
Nie było dowodów
Jak twierdzili świadkowie w sądzie, nigdy nie było dowodów na to, że taki skarb był rzeczywiście kiedykolwiek odnaleziony. Z zeznań wynika, że sprawca za dużo uwagi poświęcał temu tematowi. Szpiegował swoją rodzinę, a policji powiedział, że w dniu zabójstwa podsłuchiwał rozmowy swoich ofiar lekarskim stetoskopem. Następnie schował się w garażu i planował przeszukać mieszkanie.
Później mężczyzna wszedł do mieszkania i zabił 49-letnich małżonków oraz ich dzieci, 21-latka i 18-latkę. Małżeństwo zostało zamordowane łomem. Dzieci zginęły we śnie. Z ustaleń prokuratury wynika, że zabójca przez kilka dni ukrywał zwłoki. Policja znalazła później 379 fragmentów ludzkiego ciała w pobliżu farmy w odległej części Bretanii.
Czytaj także: Prezydent Haiti zamordowany. Wiadomo, co z jego żoną
Posprzątał dom
Aby ukryć ślady zabójstwa, sprawca posprzątał dom. Wyglądał później, jakby ludzie z niego po prostu zniknęli, zostawiając po sobie ślady codziennego życia. W pozbyciu się ciał uczestniczyła też żona zabójcy, 52-letnia Lydie Caouissin. Za to została ona skazana na 3 lata więzienia.
Jak powiedziała matka zabójcy dziennikowi "Le Parisien", jej syn pracował w bazie wojskowej w Brest jako inżynier, ale zachorował na "wypalenie". Mężczyzna miał często wspominać o "rodzinnej legendzie" związanej ze złotem, ale nikt z krewnych nie wierzył w jego istnienie.