Mężczyzna nie obrabował wówczas kasy. Kobieta straciła życie, a sprawca pozostał nieuchwytny. Przez 20 lat.
Finalnie udało się go ustalić dzięki wytrwałym działaniom policjantów z Archiwum X, ale także śledczych tarnowskiej prokuratury. Pomogły badania DNA.
Zatrzymany został Marek T., który wpierw przyznał się do winy i opisał szczegóły dokonanej przez siebie zbrodni. Jednak przez sądem ze wszystkiego się wycofał. Sprawa byłaby już rozwiązana, gdyby nie to, że Marek T. poprosił sąd o zmianę obrońcy, twierdząc że dotychczasowy działał przeciwko niemu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Oskarżony domagał się uniewinnienia, tymczasem broniący go mecenas Krzysztof Jakubiak wnioskował o łagodny wymiar kary.
Stanowisko procesowe pana oskarżonego było zmienne. On na początku postępowania przygotowawczego w całości przyznał się do winy, szczegółowo opisał przebieg zdarzenia, okoliczności, które miały miejsce po popełnieniu przestępstwa. Dopiero po upływie pobytu w więzieniu zmienił to stanowisko procesowe. Ja w tym czasie zostałem ustanowiony obrońcą z wyboru w zamian za obrońcę z urzędu i początkowo, po zapoznaniu się z aktami kontynuowałem tą linię, którą wyznaczył pan oskarżony. On zmienił jednak diametralnie stanowisko procesowe, które było skrajnie sprzeczne z materiałem dowodowym, który nie pozwolił mi na ocenę zachowania pana jako niewinnego [...] - wyjaśniał mecenas Krzysztof Jakubiak, cytowany przez Radio Kraków.
Sąd musiał przystać na wniosek oskarżonego i zmienił mu obrońcę. Nowy pełnomocnik Marka T. potrzebuje czasu, aby zapoznać się z aktami sprawy. Dlatego wyrok w sprawie zabójstwa Teresy K. może zapaść najwcześniej w maju.
Dwadzieścia lat szukali sprawcy
Marek T. w momencie popełniania zbrodni miał raptem 17 lat. Mieszkał niedaleko sklepu. 23 stycznia przyszedł do niego tuż przed zamknięciem i kupił dwie gumy do żucia, po czym wyszedł.
Jednak wrócił niedługo i nożem kuchennym miał zaatakować 35-letnią pracownicę sklepu, która upadła. Wówczas nadal ją bił i kopał.
Ze sklepowej kasy nie zniknęły pieniądze. Marek T. ukradł torebkę ofiary, w której znajdowało się 170 zł. Niedługo później część tych pieniędzy i torebka oraz nóż wylądowały w Dunajcu.
Policji udało się zabezpieczyć zarówno ślady obuwia jak i krwi, która prawdopodobnie należała do sprawy. Jednak nie udało się go ustalić. Śledztwo w sprawie zostało umorzone. Do jego wznowienia doszło w 2020 roku. Przełom nastąpił w 2022 roku za sprawą badań genetycznych.
Badania genetyczne pozwoliły nam na wytypowanie kręgu osób, w których mógł być sprawca. To pozwoliło już na ustalenie wszystkich osób z tego kręgu, pobranie materiału i przeprowadzenie badań. Wynik jednoznacznie wskazywał i pozwalał na ustalenie sprawcy tego czynu - mówiła w 2022 roku prokurator Elżbieta Potoczek-Bara.
Kod DNA zabezpieczonej na miejscu zbrodni krwi okazał się zbieżny z próbką DNA w bazie. Marek T. został zatrzymany w tej sprawie, kiedy odsiadywał karę 2 lat więzienia za rozbój. Do końca odsiadki miał zaledwie miesiąc.
Biegli w sprawie stwierdzili, że Marek T. jest poczytalny, ale zmaga się z zaburzeniami psychicznymi.
Prokurator Elżbieta Potoczek-Bara wnioskowała o wyrok 25 lat więzienia. O dożywocie nie mogła, ponieważ sprawca w momencie popełniania zbrodni był niepełnoletni.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.