Historia z amerykańskiego stanu Floryda to gotowy scenariusz do hollywoodzkiego filmu. Chociaż ciężko w to uwierzyć to 76-letnia Ellen Gilland zastrzeliła swojego śmiertelnie chorego męża. Zbrodnia została dokonana na szpitalnej sali. Następnie zabarykadowała się w niej na cztery godziny aż do czasu aresztowania. W tym czasie przeprowadzono częściową ewakuację budynku.
Morderstwo Jerry'ego Gillanda miało nietypowy charakter. 77-latek przebywał w szpitalu, gdyż był śmiertelnie chory. Po zastrzeleniu go Ellen Gilland powiedziała policji, że wcześniej zaplanowali wspólnie jego śmierć. Para miała zawrzeć pakt o morderstwie i samobójstwie. 76-latka wypełniła jednak tylko część planu, gdyż po zabiciu męża nie potrafiła odebrać sobie życia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Policja zabrała głos w sprawie na zorganizowanej specjalnie konferencji prasowej. Funkcjonariusze zdradzili kilka szczegółów, jednak nie wiedzieli, jak kobiecie udało się wnieść broń do szpitala.
Odbyli rozmowę na ten temat i faktycznie zaplanowali około trzy tygodnie temu, że jeśli nadal jego stan będzie się pogarszać to będzie chciał, aby ona to zakończyła - powiedział szef lokalnej policji Jakari E. Young.
76-latka została zatrzymana przez policję i trafiła do aresztu bez możliwości wyjścia za kaucją. Ellen Gilland stoi teraz w obliczu zarzutu morderstwa pierwszego stopnia i trzech zarzutów napaści z użyciem broni. Głos w sprawie zabrał rzecznik szpitala, który wyraził smutek wobec zaistniałej sytuacji.
Jesteśmy zdruzgotani tragedią, która rozegrała się dzisiaj w kampusie AdventHealth Daytona Beach, i nasze modlitwy są z tymi, których to dotknęło - powiedział rzecznik.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.