O sprawie z amerykańskiego stanu Floryda zrobiło się głośno pod koniec stycznia. 76-letnia Ellen Gilland zastrzeliła swojego śmiertelnie chorego męża. Zbrodnia została dokonana na szpitalnej sali. Następnie zabarykadowała się w niej na cztery godziny aż do czasu aresztowania. W tym czasie przeprowadzono częściową ewakuację budynku.
Morderstwo Jerry'ego Gillanda miało nietypowy charakter. 77-latek przebywał w szpitalu, gdyż był śmiertelnie chory. Po zastrzeleniu go Ellen Gilland powiedziała policji, że wcześniej zaplanowali wspólnie jego śmierć. Para miała zawrzeć pakt o morderstwie i samobójstwie. 76-latka wypełniła jednak tylko część planu, gdyż po zabiciu męża nie potrafiła odebrać sobie życia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wspólne samobójstwo zostało zaplanowane trzy tygodnie przed zdarzeniem. Mąż Ellen miał być na tyle słaby, że nie dałby rady utrzymać w dłoni pistoletu. Po zdarzeniu wewnątrz budynku szpitala musiał interweniować oddział SWAT. Udało się im zatrzymać 76-latkę. Zdruzgotana Amerykanka trafiła do aresztu bez możliwości wyjścia za kaucją.
Ona jest bardzo smutna. To trudna sytuacja – powiedział adwokat Ellen.
Kilka tygodni po tragicznych wydarzeniach z Florydy nastąpił przełom w sprawie. 22 lutego Gilland usłyszała zarzuty. Oskarżono ją o pomoc w samobójstwie/nieumyślnym spowodowaniu śmierci, dwie napaści z użyciem broni palnej i napaść z bronią w ręku na funkcjonariusza organów ścigania. Warto zwrócić uwagę, że 76-latka mogła zostać oskarżona o morderstwo pierwszego stopnia. Pomimo łagodniejszych zarzutów oskarżona może spędzić resztę życia w zakładzie karnym.