Stefan Wilmont zaatakował Pawła Adamowicza 13 stycznia 2019 roku, podczas gdańskiego finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Napastnik zadał prezydentowi Gdańska cios nożem, który okazał się śmiertelny. Polityk zmarł 14 stycznia 2019 roku w szpitalu.
Jak udało nam się ustalić, skazany na dożywocie zabójca przebywa w Zakładzie Karnym w Goleniowie. Z więzienia będzie mógł wyjść najwcześniej po 40 latach. Chociaż w trakcie procesu Stefan Wilmont sugerował chorobę psychiczną (krzyczał, pluł, wyzywał sąd, śmiał się i był agresywny), nie trafił do zakładu psychiatrycznego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przebywa w więzieniu, na oddziale dla osadzonych stwarzających poważne zagrożenie społeczne albo poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa jednostki. Jego wizerunek z rozprawy nie ma wiele wspólnego z penitencjarną rzeczywistością. Wilmont przestał udawać chorego.
Skazany Stefan Wilmont w sposób umiarkowany funkcjonuje w warunkach izolacji więziennej. Od momentu przybycia do Zakładu Karnego w Goleniowie nie sprawia problemów natury wychowawczej, przyjmuje poprawną postawę względem przełożonych, jest spokojny i dostosowany - przekazali o2.pl przedstawiciele zespołu prasowego Centralnego Zarządu Służby Więziennej.
Czytaj także: Policja zaproponowała ochronę Owsiakowi. Oto co zrobił
Stefan Wilmont dotychczas nie wyróżniał się też prośbami lub wnioskami względem swojego pobytu w Zakładzie Karnym w Goleniowie. To również świadczyć może o jego pełnej poczytalności.
Podczas codziennej wizytacji celi mieszkalnej skazanego przez wychowawcę składa on jedynie wnioski i prośby dotyczące codziennego funkcjonowania w jednostce penitencjarnej. Jego aktualne zachowanie nie wymagało wymierzania kar dyscyplinarnych - dodają przedstawiciele Służby Więziennej.
Ekspert: Chciał zwrócić na siebie uwagę
Znany kryminolog dr Paweł Moczydłowski zauważa, że wizerunek Wilmonta podczas procesu mógł być zaplanowany. Morderca chciał wykreować się na "zdeterminowanego bandziora". Jego poczytalność nie ulegała wątpliwości, ale przestępca "miał silnie zaburzoną osobowość".
Ze względu na swoją narcystyczną osobowość miał silną potrzebę imponowania ludziom. Pchał się na scenę przed widownię. Wpadał do banku i wrzeszczał. Chciał przerażać, być groźnym. To wizerunek zdeterminowanego "bandziora". Miał silnie zaburzoną osobowość, dziecinną, niestabilną emocjonalną. Chciał zwrócić na siebie uwagę -tłumaczy dr Paweł Moczydłowski w rozmowie z o2.pl.
- Trzeba przyznać, że miał on umiejętności organizowania swoich przestępczych przedsięwzięć. Potrafił zaplanować zbrodnie, uprzednio przeanalizować sytuację, sprawnie pokonać przeszkody, oszukać ochronę itd. Jego poczytalność nie budzi więc wątpliwości - dodaje.
Kolejne postępowanie
Z naszych informacji wynika, że przed Sądem Apelacyjnym w Gdańsku nie toczy się aktualnie żadne postępowanie przeciwko Stefanowi Wilmontowi. Mężczyzna ma natomiast sprawę w gdańskim Sądzie Okręgowym.
W Sądzie Okręgowym w Gdańsku toczy się obecnie jedno postępowanie w sprawie Stefana Wilmonta. W sprawie tej nie wyznaczono jeszcze terminu rozprawy, obecnie Sąd gromadzi dokumenty niezbędne do rozstrzygnięcia sprawy - przekazał w rozmowie z o2.pl sędzia Mariusz Kaźmierczak
Jak udało nam się ustalić, chodzi o dwie sprawy z okresu, gdy trwał proces karny w sprawie zabójstwa Adamowicza. Najpierw 11 kwietnia 2022 r. w budynku Sądu Okręgowego w Gdańsku naruszył nietykalność cielesną funkcjonariusza Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku. Został za to skazany prawomocnym wyrokiem na 6 miesięcy pozbawienia wolności.
Następnie podrobił wniosek do Sądu Okręgowego w Gdańsku o wycofanie aktu oskarżenia skierowanego przeciwko niemu i uchylenie tymczasowego aresztowania. Starał się podrobić podpis prokurator Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Agnieszki Nickel-Rogowskiej. Podrobił też podpis Piotra Adamowicza (brata prezydenta Gdańska i posła na Sejm), wnioskując o uchylenie prowadzonego przeciwko niemu postępowania karnego w sprawie zabójstwa Pawła Adamowicza. Za ten czyn także wymierzono mu karę 6 miesięcy pozbawienia wolności.
Prowadzone obecnie przed Sądem Okręgowym w Gdańsku postępowanie dotyczy wydania wyroku łącznego, tj. połączenia zgodnie z dyspozycją art. 85 § 1 k.k. poszczególnych kar jednostkowych orzeczonych wobec skazanego Stefana Wilmnonta w wyrokach różnych sądów w jedną karę łączną - wyjaśnia sędzia Mariusz Kaźmierczak.
Marcin Lewicki, dziennikarz o2.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.