30-letnia Lucyna K. i 25-letni Łukasz B. przebywają w areszcie. Usłyszeli zarzuty znęcania się ze szczególnym okrucieństwem i zabójstwa 3-letniej Hani, córki kobiety z poprzedniego związku.
Dziecko zmarło w nocy z piątku na sobotę w Kłodzku (woj. dolnośląskie). Początkowo śledczy podawali, że po tym, jak dziewczynka zmoczyła się w łóżku, matka postanowiła ją ukarać, polewając ją zimną wodą.
Sekcja zwłok wykazała jednak, że Hania zmarła z powodu poważnych obrażeń jamy brzusznej. Śledczy ustalili, że partner matki kopnął leżące na podłodze dziecko w brzuch.
Matka podejrzanego o zabójstwo 3-latki zabrała głos
Dziennikarze "Gazety Wyborczej" dotarli do matki 25-letniego Łukasza B. "Nie mam nic wspólnego z tą sprawą" - powiedziała po otwarciu drzwi kobieta. Po chwili dodała jednak: "boję się".
Kobieta twierdzi, że odkąd jej syn zaczął się spotykać z Lucyną, to zrobił się strasznie nerwowy, ale nigdy nie widziała, żeby uderzył którąś z dziewczynek.
Czasem, gdy przy mnie krzyczał na Hanię, mówiłam, żeby tego nie robił - zapewnia w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Matka Łukasza B. nie może pogodzić się z tym, że jest on podejrzany o zabójstwo. - Próbowałam to sobie tłumaczyć na różne sposoby. I to może dlatego, że jak był malutki, to mąż mnie strasznie bił - tłumaczy.
Kobieta zauważyła, że Hania miała siniaki, ale Lucyna tłumaczyła jej, że to przez uczulenie i wilgotne oraz zagrzybione mieszkanie. Pani Małgorzata boi się iść na pogrzeb Hani. Ma już spakowane walizki i planuje wyjechać z Kłodzka.
Jutro wyjeżdżam. Nie na zawsze, ale boję się tu na razie zostać. Mam duże nieprzyjemności, ludzie mówią do mnie "matka mordercy". Wypisują, że jak mogłam nie zauważyć. A gdybym ja wiedziała, to zrobiłabym wszystko, co w mojej mocy, żeby to się nie wydarzyło. Gdzież tak małe dziecko urządzić. Wie pani, co ja czuję? Przecież kochałam Hanię jak swoją wnuczkę - opowiada "Gazecie Wyborczej".
Zobacz także: Dwulatka wypadła z 12. piętra. Przerażające nagranie świadków