Krzysztof Olewnik został porwany w nocy z 26 na 27 października 2001 r. ze swojego domu w Drobinie. Syn Włodzimierza Olewnika, płockiego przedsiębiorcy zajmującego się przetwórstwem mięsnym, miał wówczas 25 lat. Do porwania doszło tuż po imprezie, którą zorganizował.
24 lipca 2003 r. rodzina przekazała porywaczom okup w wysokości 300 tys. euro. Krzysztof nie wrócił jednak do domu. We wrześniu tego samego roku sprawcy zamordowali go i zakopali jego ciało. Policja znalazła zwłoki dopiero 3 lata później.
W sprawie oskarżono w sumie 13 osób. Sławomir Kościuk i Robert Pazik zostali skazani za zabójstwo na dożywocie. Oni oraz domniemany szef grupy przestępczej Wojciech Franiewski, który nie doczekał procesu, zmarli w celach, oficjalnie w wyniku samobójstw.
Przyjaciel Krzysztofa Olewnika zlecił jego porwanie?
Jak podaje Onet, w styczniu przyszłego roku ma rozpocząć się proces Jacka K., wieloletniego przyjaciela i wspólnika Krzysztofa Olewnika. Zdaniem śledczych to on miał zlecić porwanie. Powodem miały być problemy finansowe ich spółki Krup-Stal będące skutkiem złych decyzjami Jacka K. Między wspólnikami dochodziło do kłótni, a Olewnik planował założyć kolejną firmę, bez udziału przyjaciela. Dodatkowo Włodzimierz Olewnik, który wyłożył pieniądze na rozruch firmy Krup-Stal, zaplanował przeprowadzenie kontroli w spółce. Miała ona odbyć się 27 i 28 października.
"Jacek K. […] zlecił Wojciechowi Franiewskiemu i pozostałym członkom kierowanej przez niego zorganizowanej grupie przestępczej, wzięcie Krzysztofa Olewnika jako zakładnika i jego przetrzymywanie, zakładając, że Włodzimierz Olewnik skieruje swoją uwagę na kwestie związane z uratowaniem swojego syna i jego uwolnieniem, przez zapłatę okupu, ale jednocześnie pokryje długi spółki Krup-Stal, gdyż będzie widział szerokie zaangażowanie Jacka K. w uratowanie jego syna" - cytuje śledczych Onet.
Prokuratura twierdzi, że Jacek K. przekazał Wojciechowi Franiewskiemu informacje o tym, jak zabezpieczony jest dom jego przyjaciela. Miał również otworzyć drzwi balkonowe, by umożliwić porywaczom wejście do środka.
Wierzę, że brał udział w uprowadzeniu Krzysztofa. Nie musiał być zleceniodawcą, ale mógł być w grupie porywaczy. Wiedział o nich - powiedział Onetowi Włodzimierz Olewnik, ojciec zamordowanego.
Mogło też chodzić o pozbawienie mnie zakładów mięsnych, a następnie ich przejęcie. Tak żebym był bankrutem - dodał.
Jacek K. nie przyznaje się do winy. Podkreśla, że będzie walczył przed sądem o swoje dobre imię.
Chcę powiedzieć wyraźnie – mój jedyny, lecz bardzo silny związek ze sprawą Krzysztofa polega na tym, że dotyczy tragedii mojego najlepszego przyjaciela i mnie osobiście. To właśnie z uwagi na pamięć o Krzyśku, wszystkim powinno zależeć na jak najszybszym wyjaśnieniu tej sprawy - powiedział Onetowi oskarżony.
Zobacz także: Zabójstwo blogerki Gabby Petito. Śledczy z USA ujawnili przyczynę śmierci
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.