Do tragicznych scen doszło późnym wieczorem 1 grudnia we Wrocławiu. Policjanci Ireneusz Michalak i Daniel Łuczyński przejęli od innego patrolu Maksymiliana F. - ściganego listem gończym 44-latka, który miał odbyć wyrok 6 miesięcy pozbawienia wolności za oszustwa na portalach internetowych. Policjanci mieli przetransportować go do aresztu nieoznakowanym radiowozem.
Niestety, Maksymilian F. zdołał w jakiś sposób postrzelić w głowę obu policjantów, najprawdopodobniej z pomocą broni czarnoprochowej, a następnie zbiec z miejsca zdarzenia. Funkcjonariusze zostali znalezieni przez kierowcę, który zdziwił się na widok auta stojącego na środku ulicy.
Policjanci trafili do szpitala w stanie krytycznym i w poniedziałek, 4 grudnia zmarli. Maksymilian F. odpowie więc za podwójne zabójstwo, za co grozi kara dożywotniego pozbawienia wolności.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zaskakująca decyzja komendanta
Po zastrzeleniu policjantów, Maksymilian F. uciekł i był poszukiwany przez policję. Wtedy właśnie zapadła decyzja komenda głównego policji o wyznaczeniu 100 tysięcy złotych za pomoc w schwytaniu sprawcy.
Teraz dziennik "Fakt" ustalił, jak została rozdzielona ta kwota. Dla wielu osób może być to spore zaskoczenie.
Komendant Główny Policji, za wzorowe wykonywanie zadań służbowych oraz ponadprzeciętne zaangażowanie podczas prowadzonej akcji dotyczącej zatrzymania sprawcy usiłowania zabójstwa dwóch funkcjonariuszy policji, przyznał 40 nagród motywacyjnych w formie pieniężnej - mówi gazecie podkom. Aleksander Pradun z KGP.
Czytaj również: Wałbrzych tonie we łzach. Tragiczna śmierć 9-latka
Jak czytamy, zaskakujące w tym wypadku jest to, że nagrody z komendy głównej nie dostał choćby ochroniarz z zoo, który pomógł w ujęciu Maksymiliana F. To on zauważył uciekającego 44-latka i wszczął alarm. - Nie usłyszałem nawet słowa "dziękuję" - mówił "Faktowi" pracownik ochrony.