Markowski wskazał, że z 33 mln ton węgla produkowanego rocznie w Polsce, tylko 2-3 mln ton nadaje się do celów grzewczych, podczas gdy zapotrzebowanie wynosi około 8 mln ton.
Były wiceminister podkreślił problemy związane z jakością węgla z importu, wskazując, że jego składowanie rodzi dodatkowe trudności.
Będzie go nie więcej, jak 2-3 mln ton. Czyli znowu kolejki przed kopalniami, jakieś dziwaczne ratowanie się węglem z importu, który pewnie też nie będzie miał tego węgla grubego, po drugie on będzie miał zupełnie nieskontrolowaną jakość, co spowoduje, że znowu będzie zalegał tak, jak do dzisiaj zalega w portach ten węgiel sprowadzony dwa lata temu, z którym nie wiadomo co zrobić – zobrazował.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Według Markowskiego, resort klimatu wprowadza "coraz to nowe bariery" dla polskiego węgla. W jego opinii, aktualne regulacje dotyczące zawartości popiołu i zasiarczenia węgla praktycznie eliminują krajowy węgiel jako źródło ciepła. - W Polsce takiego węgla po prostu nie ma — stwierdził.
Problemy te, zdaniem Markowskiego, wynikają z braku centralnego organu odpowiadającego za politykę energetyczną Polski. Wskazał także na braki kompetencyjne lokalnych władz, które nie mają formalnych narzędzi, aby zarządzać polityką energetyczną.
Markowski zwrócił uwagę również na dokumenty publikowane przez Polskie Sieci Elektroenergetyczne.
Te dokumenty już dzisiaj prognozują deficyt mocy, deficyt energii elektrycznej. No jak można w państwie cywilizowanym zakładać, że godzimy się, że nie będzie czegoś, od czego zależy nasz poziom cywilizacyjny? – pytał retorycznie.
Jak przyszłość czeka kopalnie w Polsce? Były wiceminister gospodarki komentuje
W rozmowie były wiceminister odniósł się także do postawy minister przemysłu, Marzeny Czarneckiej, krytykując jej brak decyzyjności. Podkreślił ponadto wagę notyfikacji umowy społecznej dotyczącej transformacji sektora górnictwa węgla kamiennego przez Unię Europejską. Bez niej, angażowanie środków publicznych w likwidację górnictwa nie będzie możliwe.
Ale to się dzieje samo - bez pieniędzy publicznych. To zresztą jest chyba takie przygotowanie, aby w perspektywie zlikwidować spółkę restrukturyzacyjną kopalń po to, żeby kopalnie się likwidowały same i na to będą dostawały pieniądze – wskazał.
Jerzy Markowski zasygnalizował, że przewiduje zamknięcie ostatniej polskiej kopalni w ciągu najbliższych 15 lat, mimo że umowa społeczna zakłada ten termin na rok 2049.
To się stanie wcześniej, ponieważ zostaniemy uduszeni unijnymi warunkami stosowania węgla w polskiej elektroenergetyce i ciepłownictwie – zdiagnozował były wiceminister gospodarki.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.