Niektóre policyjne interwencje są szczególnie warte odnotowania, jak na przykład sytuacja, która miała miejsce w niedzielę nad ranem w Popłacinie w powiecie płockim. Funkcjonariusze myśleli, że mają do czynienia z kolejnym pijanym piratem drogowym, który próbuje uciec przed odpowiedzialnością. Prawda okazała się zaskakująca.
Uciekał, bo myślał, że jest pijany. Alkomat wskazał co innego
9 października funkcjonariusze z drogówki w Płocku prowadzili kontrolę trzeźwości kierowców przy drodze krajowej nr 62. Postanowili rutynowo skontrolować kierowcę przejeżdżającego forda. Ku ich zdziwieniu ten jednak nie zatrzymał się, wręcz przeciwnie - zaczął uciekać.
Mundurowi bez chwili namysłu ruszyli w pościg. Po przejechaniu około 2 kilometrów kierowca najwyraźniej zreflektował się, że dalsza ucieczka nie ma sensu i zatrzymał się na poboczu. W rozmowie z policjantami 47-latek próbował wyjaśnić, dlaczego rzucił się do ucieczki.
Mężczyzna tłumaczył policjantom, że bał się o... stan swojej trzeźwości. Jak twierdził, wcześniej spożywał niewielki ilości alkoholu - przekazała podkom. Marta Lewandowska z KMP w Płocku.
Mundurowi przebadali mężczyznę na obecność alkoholu, spodziewając się wysokiej liczby na wyświetlaczu alkomatu. Jakież musiało być ich zdziwienie, gdy urządzenie wykazało poniżej 0,2 promila, czyli dopuszczalną ilość alkoholu w wydychanym powietrzu.
Mężczyzna nie miał zatem powodów do ucieczki i zapewne kontrola drogowa skończyłaby się dla niego pomyślnie. Teraz jednak przyjdzie mu ponieść konsekwencje swojego impulsywnego zachowania. Za niezatrzymanie się do policyjnej kontroli grozi mu do 5 lat pozbawienia wolności.