Andruszczenko zamieścił na Telegramie zrzut ekranu z jednej z grup zrzeszających mieszkańców Mariupola. Miejscowi, którzy postanowili nie opuszczać miasta po ataku wojsk Władimira Putina, zostali zmuszeni do wysłania dzieci do szkół, do których ściągnięto etatowych propagandystów z Rosji.
Zadanie domowe w Mariupolu. "Zaczęło się pranie mózgów"
Okupacyjne władze zaopatrzyły dzieci w rosyjskie podręczniki. Uczniowie klasy pierwszej już na starcie poznają rosyjskie symbole państwowe, flagę oraz hymn. Z tym związane jest też zadanie domowe. - Muszą nauczyć się hymnu Rosji na pamięć - pisze jedna z mieszkanek Mariupola.
Mariupol. Zaczęło się pranie mózgów dzieci. Nauczyciele mówią pierwszoklasistom, że są oni częścią Rosji - podkreślił Andruszczenko.
Nauczycielom grozi do 15 lat więzienia
Jak twierdzi doradca mera, w podręcznikach nie ma żadnej wzmianki o Ukraińcach. "Wyjątkowo utalentowani kolaboranci" mówią już pierwszoklasistom, że "Ukraińcy to naziści, którzy są fikcyjnym nieistniejącym narodem".
Petro Andruszczenko zwrócił uwagę, że jeżeli nauczyciele zostaną zatrzymani przez ukraińskie służby, grozi im do 15 lat więzienia za mowę nienawiści oraz zdradę stanu.
Niszczą dusze młodych - dodał autor wpisu.
Przekształcili szkoły "w oddziały Gułagu"
Wcześniej Andruszczenko przekazywał, że rosyjscy okupanci przekształcili szkoły w zniszczonym Mariupolu na południowym wschodzie Ukrainy "w oddziały Gułagu". Dzieciom nie wolno rozmawiać o wojnie i dzielić się wspomnieniami na temat tego, co przeżyły.
Jak oceniają władze w Kijowie, w zniszczonym przez Rosjan Mariupolu przebywa obecnie około 120-130 tys. osób, z czego 70 tys. stanowią ludzie w podeszłym wieku. Sytuacja mieszkańców wciąż jest bardzo trudna - brakuje wody, żywności, lekarstw i środków higieny.