Wiele informacji, które przekazują rosyjskie media i przedstawiciele władzy, prawdopodobnie nie jest prawdziwych. Takie doniesienia mogą być elementem wojny informacyjnej ze strony Federacji Rosyjskiej.
W poniedziałek wieczorem pojawiła się informacja na temat orędzia, które prezydent Federacji Rosyjskiej Władimir Putin ma wygłosić do swojego narodu. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow przyznał, że to oświadczenie "zadecyduje o losie Rosji". Wszyscy czekali więc na to, co powie przywódca Rosji.
Władimir Putin faktycznie pojawił się przed kamerami i zabrał głos ws. puczu Jewgienija Prigożyna oraz rajdu jego Grupy Wagnera na Moskwę. W sobotę wydawało się, że w Rosji dojdzie do wojny domowej, bo grupa najemników ruszyła na stolicę i chciała obalić władze. Prigożyn zatrzymał jednak atak, choć jego ludzie byli już 200 km od miasta.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Władimir Putin od razu podziękował za poparcie swoim zwolennikom i stwierdził, że nie pozwoli wywołać "wewnętrznej smuty" w Rosji. Jak mówił, bunt z pewnością zostałby zduszony przez wojska wierne władzom na Kremlu. Zaatakował też puczystów.
Organizatorzy buntu zdradzili Rosję i swoich ludzi. Tego chcieli naziści z Ukrainy i Zachód - mówił do swoich zwolenników prezydent Rosji.
Stwierdził, że rebelia była zemstą Ukrainy za jej porażki na froncie, a spiskować mieli także agenci zachodnich wywiadów. Rosja stała się w jego mniemaniu oblężoną twierdzą, którą atakują jej wrogowie. Buntownicy opamiętali się, ale czeka ich kara. Organizatorzy zostaną pociągnięci do odpowiedzialności karnej - mówił Putin.
Żołnierze Grupy Wagnera mogą wyjechać na Białoruś, wrócić do domów, albo wstąpić do rosyjskiej armii - zapowiedział prezydent Rosji.
Co ciekawe, nie mówił bezpośrednio nic o Jewgieniju Prigożynie, twórcy i szefowi Grupy Wagnera. Putin stwierdził pod jego adresem, że bunt był "działalnością przestępczą mającą na celu osłabienie kraju". Zaznaczył, że mogło się to skończyć rozlewem krwi i podziałem społeczeństwa, czemu jego ludzie zapobiegli.
To było kolosalne zagrożenie, które miało na celu osłabienie Rosji - przyznał Władimir Putin.
Prezydent Rosji podziękował członkom Grupy Wagnera, którzy "podjęli słuszną decyzję o zatrzymaniu się i powrocie do domów, co zapobiegło rozlewowi krwi". Mówił o tym, że większość najemników to patrioci, których wykorzystali organizatorzy puczu. Tu zaatakował dowództwo wagnerowców i tym samym Jewgienija Prigożyna.
Organizatorzy buntu stracili poczucie dobra i zła. I nie mogli nie zdawać sobie z tego sprawy - kontynuował twardo Władimir Putin.
Teraz prezydent Rosji triumfuje. Grupa Wagnera ma trafić do obozu na Białorusi, tak samo jak jej przywódcy. Rosyjskie społeczeństwo "było zjednoczone odpowiedzialnością za obronę ojczyzny", chwalił się Władimir Putin i dodał, że to jego zwycięstwo. O tym, jak wygląda sytuacja na froncie i że boi się utraty władzy, wspominać nie trzeba.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.