Emmanuel Macron i Władimir Putin przez lata mieli świetne relacje. Wszystko zmieniło się jednak, gdy Rosja napadła na Ukrainę w lutym 2022 roku. Wówczas prezydent Francji próbował jeszcze rozmawiać z władcą Rosji i skłonić go, by wycofał swoje wojska. Ale potem kontakt całkiem się urwał. Putin nie zamierzał kończyć wojny, Macron przegrał.
Bo tak trzeba określić próby nakłonienia Rosjan - w imię dobrych relacji i ogromnej wymiany handlowej - do zaprzestania walk. "Mieliśmy bardzo dobre stosunki z Francją" - przypomniał niedawno prezydent Rosji i puścił oko w stronę Francuzów. Podczas spotkania ze swoimi rodakami Putin przekonywał, że Zachód potrzebuje jego kraju.
Ale na razie nie widać, by Moskwa miała wrócić do rozmów o sytuacji w Europie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Władimir Putin lubi jednak karmić swoich rodaków wizjami "wielkiej Rosji" i zagubionego Zachodu, który bez niej nie potrafi się odnaleźć na mapie świata. I dlatego śmiało perorował o tym, jak bardzo Francuzi potrzebują Rosji i jej surowców. Prezydent Rosji stwarza wrażenie, jakby cały Stary Kontynent tylko czekał na rozmowy z Moskwą.
Jeśli Francja ma interes, to my jesteśmy gotowi - zapewnił Władimir Putin.
To oczko puszczone w stronę Paryża i Emmanuela Macrona to nie przypadek. Rosjanie nic do Francuzów nie mają, od dekad dobrze im się współpracowało, aż nagle ci odwrócili się plecami do swoich partnerów. "Nagle prezydent Francji zerwał z nami stosunki. Nie my zerwaliśmy, nie ja zerwałem, on zerwał" - przekonywał Putin.
Kwestia wzajemnych relacji jest jednak znacznie bardziej skomplikowana.
Przede wszystkim Francuzi, będąc członkiem Unii Europejskiej oraz NATO nie mogą zacieśniać więzi z Rosją, gdy cały Zachód traktują ją jak wroga i stara się sankcjami zmusić, by Moskwa wycofała się z Ukrainy. Z drugiej strony Paryż od dekad ma dobre relacje z Rosjanami, ale te wydają się być już przeszłością. Dlaczego?
Wszak to w rosyjskiej telewizji propagandyści wspominają o swojej nienawiści do Zachodu, o planach podboju Europy, od Berlina i Paryża aż po Lizbonę. To na pewno się Francuzom nie podoba, choćby łączyły ich z Rosją jak najsilniejsze więzy handlowe. Trzecia sprawa to kwestie związane z Afryką, gdzie Rosja mocno dała się Francji we znaki. To dlatego Macron i jego rząd ślą wsparcie dla Ukrainy bez wahania.
Putin nie widzi jednak problemu w tym, by zaprosić Paryż do rozmów. Być może on sam chce wypróbować liderów Zachodu - których tak sprytnie oszukiwał przez lata - a z Francuzów zrobić emisariuszy swej sprawy. Na przykład udając gotowość do rokowań pokojowych i zakończenia wojny w Ukrainie.