W czasopiśmie naukowym "Science Advances" opisano odkrycia naukowców z University of Kent w Wielkiej Brytanii. Przebadali oni 17 fragmentów skał znalezionych w lodzie na szczycie Walnumfjellet w górach Sør Rondane we wschodniej części Antarktydy. Największa ze znalezionych cząstek miała średnicę ok. pół milimetra.
Skład chemiczny i wysoka zawartość niklu sugerowały, że cząsteczki pochodzą z kosmosu. Badania wykazały, że są to pozostałości po meteorycie, który eksplodował nad Antarktydą ok. 430 tys. lat temu.
Naukowcy ustalili, że meteoryt miał od 100 do 150 metrów szerokości. Wybuchł w powietrzu i nie doprowadził do powstania krateru uderzeniowego.
Eksplozja meteorytu mogła zabić miliony
Było to jednak bardzo silne zjawisko, które mogło mieć niszczycielską moc. Wybuch meteorytu miał większą siłę od tego z 1908 r., gdy został zniszczony syberyjski las. Matthias van Ginneken z University of Kent stwierdził, że gdyby do eksplozji doszło nad gęsto zaludnionym obszarem, "spowodowałaby miliony ofiar i poważne szkody na dystansach do setek kilometrów".
Zobacz także: Burza polarna na Jowiszu. Planeta była niczym ogromna latarnia ultrafioletowa