Co wiadomo na pewno? W czwartek nad Bałtykiem pojawił się amerykański samolot służący do pomiaru poziomu radiacji. Pobiera on do badań próbki atmosfery i analizuje stężenie materiałów radioaktywnych. W języku angielskim samolot ten określa się potocznie "nuke sniffer". Po polsku można by to przetłumaczyć jako "niuchacz głowic".
Pomiary stężenia radiacji na Bałtyku prowadzi Europejska Agencja Środowiska. Na jej mapach, aktualizowanych i zmienianych na bieżąco, możemy zobaczyć wzrost dawki promieniowania w okolicy wyspy Bornholm. I to znaczny.
Widoczny wzrost dawki
Na mapce widać, że w okolicy Bornholmu dawka wynosiła 138 nanosiwertów na godzinę. Różnica jest wyraźna, szczególnie na tle trzech sąsiednich rejonów, gdzie dawka sięga nieco powyżej 90 nanosiwertów.
Wzrost dawki został zauważony także w Zakładzie Oceanografii i Monitoringu Bałtyku należącym do Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej.
Rosyjskie kłopoty...
Co ciekawe, pod koniec lipca pojawiła się informacja o awarii na rosyjskim okręcie podwodnym "Orel". Informacje na ten temat są skąpe, jednak portal "The Barents Observer" pisał o "dramatycznej" sytuacji jednostki. W internecie pojawiły się zdjęcia wynurzonego okrętu i załogi stojącej na pokładzie w kamizelkach ratunkowych.
Należy jednak zauważyć i podkreślić, że oba zdarzenia dzieli nie tylko odstęp czasu, ale i miejsce. "Orel" był widziany niedaleko wyspy Sejero u wybrzeży Danii. Do Bornholmu to niemal 300 km w linii prostej. Oba zdarzenia dzieli także kilka dni różnicy. Również amerykański samolot rozpoznawczy leciał inną trasą. Można ją zobaczyć na zdjęciu poniżej:
Ale po Bałtyku kręciło się w ostatnich dniach kilka rosyjskich jednostek o napędzie atomowym. Nie tylko zresztą okrętów wojennych. Wciąż znajduje się na nim także cywilny statek "Siewmorput" o napędzie atomowym.
... czy rutynowe sprawdzenie?
Nawet gdyby doszło do awarii napędu i dowódca zdecydował się na wynurzenie okrętu celem wymiany powietrza w jednostce, to trudno uznać, by wzrost poziomu radiacji zanotowano tydzień później. Skąd więc zagadkowy lot samolotu rozpoznawczego? I skok radiacji na Bornholmie? Wzrost poziomu promieniowania gamma zaobserwowano wczoraj także na północ od... Sztokholmu w Szwecji.
Magazyn "The Drive" sugeruje, że samolot mógł wykonywać misję sprawdzenia czy poziom promieniowania i radioaktywne cząstki mogły się dostać nad Bałtyk z północnego wschodu Rosji. Rosjanie prowadzą tam testy swojego pocisku manewrującego o napędzie atomowym "Burewestnik".
Dwa lata temu w okolicy miejscowości Nionkosa, doszło do poważnego incydentu atomowego podczas testów broni. W niejasnych okolicznościach zginęło wtedy pięć lub sześć osób: wojskowych i cywilów zaangażowanych w testy.
Tajemnica skoków promieniowania pozostaje więc, jak na razie, nierozwiązana.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.