32-letnią Polkę Beatę Ratzman ostatni raz widziano 24 września, gdy jechała z mężem samochodem w szwedzkim mieście Malmö. Mieli się zatrzymać na obrzeżach miasta i wysiąść z auta. Potem mąż Beaty miał wrócić sam. Najpierw mówił, że żona wróci z koleżanką, potem, że się pokłócili, zostawił ją i odjechał.
Czytaj także: Stanin. Odnaleziono zwłoki 15-letniego chłopca
W krzakach znaleziono torebkę kobiety
Bliscy zgłosili zaginięcie kobiety w nocy z 24 na 25 września. Policja uruchomiła poszukiwania na szeroką skalę. Do akcji wkroczyły psy tropiące, uruchomiono drony. We wtorek dzieci, które zbierały jeżyny w lesie obok stacji benzynowej w mieście Ystad, natknęły się na znalezisko. W krzakach leżała torebka z rzeczami należącymi do poszukiwanej Polki.
Jak informuje lokalny dziennik "Ystads Allehanda", stacja benzynowa leży zalewie 50 km od portu, z którego odpływają promy do Świnoujścia, a stacja paliw mieści się w pobliżu drogi, która prowadzi do terminala promowego. Jak poinformowała lokalna policja, torebka została przyniesiona na komisariat przez jednego z chłopców. Dzieci zaś zostały przesłuchane.
Czytaj także: Uciekła w dniu procesu. 96-letnia Niemka zatrzymana
49-letni mąż został aresztowany
Rzecznik lokalnej policji Jens Norling, powołując się na "dobro śledztwa", odmówił komentarza. Służby ustaliły, że główny podejrzany w sprawie uprowadzenia 32-letniej kobiety jest jej mąż. 49-letni mężczyzna został aresztowany i usłyszał już zarzuty.
Wiadomo, że Beata Ratzman jest w trakcie rozwodu. 32-latka wystąpiła o rozwód w sierpniu. Wnioskowała również o wyłączną opiekę nad dziećmi i zakaz kontaktu ze strony męża ze względu na groźby i przemoc, do których miało dochodzić w 2016 roku. Sąd jednak odrzucił wniosek o ochronę.