O wprowadzenie "jednolitych zasad higieny cyfrowej" w szkołach zaapelował do ministrów edukacji i cyfryzacji Instytut Spraw Obywatelskich. Co oznaczałoby to w praktyce? Otóż zakaz używania w szkole telefonów komórkowych i innych indywidualnych urządzeń elektronicznych, z wyjątkiem pomocy naukowych.
ISO oczekuje wprowadzenia zakazu używania smartfonów w placówkach oświatowych od przyszłego roku szkolnego. Miałoby to ograniczyć ich negatywny wpływ na zdrowie młodzieży.
W imieniu Instytutu Spraw Obywatelskich, prowadzącego kampanię obywatelską +Ratuj Dzieci!+, zwracam się do Państwa z apelem o wprowadzenie jednolitych zasad higieny cyfrowej dotyczących używania telefonów komórkowych i innych indywidualnych urządzeń cyfrowych w szkołach - napisał w liście skierowanym do ministry edukacji Barbary Nowackiej oraz wicepremiera, ministra cyfryzacji Krzysztofa Gawkowskiego, prezes zarządu Instytutu Spraw Obywatelskich (ISO) Rafał Górski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Instytut powołuje się na liczne badania i wskazuje, że używanie smartfonów i innych urządzeń elektronicznych działa na młodych ludzi w sposób uzależniający i nie przyczynia się do wyrównywania szans uczniów pochodzących z różnych środowisk.
Ponadto ISO wskazuje, że "rozwiązania ogólnokrajowe dotyczące zakazu używania telefonów w szkołach obowiązują już we wszystkich szkołach Holandii, Francji, Włoch, Grecji, Portugalii i Chin" i podaje, że uczniowie powinni najpierw nabyć zdolności miękkie, aby umiejętnie korzystać z zasobów cyfrowych.
Instytut uważa, że obecne regulacje prawa oświatowego w tym zakresie są niewystarczające. - Odłożenie telefonów w klasie nadal nie rozwiązuje problemu – fakt, że telefon leży w bliskiej przestrzeni, "w zasięgu wzroku", aktywuje mechanizm oczekiwania na powiadomienia, co utrudnia uczniom koncentrację – argumentuje organizacja.
Instytut przekonuje, że najlepszym rozwiązaniem byłoby wyłączanie telefonu lub innego urządzenia elektronicznego zaraz po przyjściu do szkoły i schowanie go do szafki lub innego wskazanego przez dyrektora miejsca.
Nakaz ten nie dotyczyłby uczniów ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi i zdrowotnymi, a zwłaszcza osób z niepełnosprawnościami. Pozostali mogliby skorzystać ze sprzętu w sytuacjach awaryjnych za zgodą pracownika szkoły.
Czytaj także: Dramatyczna sytuacja w szkołach. Nie ma kto uczyć dzieci