23 stycznia w Karczewie doszło do bardzo nietypowej sytuacji. Dzielnicowy pełnił obchód na ulicach miasta, kiedy podszedł do niego pewien mężczyzna, który potrzebował pomocy. Obywatel Ukrainy borykał się z niecodziennym problemem, który wywołał spore zamieszanie.
Czytaj także: Piraci zaatakowali statek z polską załogą
Mężczyzna zwierzył się, że trafił do szpitala po wypadku w pracy. Podczas jego pobytu okazało się, że jest zakażony koronawirusem. Następnie obywatel Ukrainy został odwieziony pod wskazany adres, gdzie miał poddać się izolacji. Poinformował o tym fakcie właściciela mieszkania. Ten zapewnił go, że zapewni mu na ten czas inne lokum.
Obywatel Ukrainy spakował się i wyszedł z mieszkania. Zapewniano go, że będzie czekać na niego transport, który zawiezie go pod wskazany adres. Niestety okazało się, że mężczyzna został oszukany. Wyrzucono go z wynajmowanego lokum z powodu zakażenia. Próbował wrócić do środka, jednak jego współlokatorzy obawiali się widma kwarantanny.
Mężczyzna podszedł do dzielnicowego, zachowując możliwe środki ostrożności. Miał ubrane rękawiczki i maseczkę ochronną oraz przestrzegał dystansu społecznego. Policjanci udali się do wynajmowanego mieszkania. Po rozmowie z właścicielem zakażony wrócił do środka. Wszyscy współlokatorzy zostali objęci kwarantanną. Policja apeluje, by nie lekceważyć obostrzeń związanych z pandemią.