Atak Hamasu, który miał miejsce 7 października 2023 r., stanowił początek bezprecedensowej eskalacji konfliktu pomiędzy Izraelem a Palestyną. W jej wyniku do czwartku 24.10 zginęło 1400 Izraelczyków oraz ok. 5800 Palestyńczyków. Próżno wierzyć w to, że to już koniec, chociaż widać minimalne kroki w kierunku ratowania życia cywilów.
Hamas w trakcie swojego ataku wziął do niewoli wielu obywateli Izraela. Jedną z tych osób była Jochewed Lifshitz, 85-letnia aktywistka, która według informacji "The Guardian" niejednokrotnie przewoziła chorych Palestyńczyków ze Strefy Gazy do Izraela.
Lifshitz i jej mąż zostali pobici, ograbieni z zegarków i biżuterii, a następnie związani i przetransportowani na motocyklu do Gazy. Powiedziała również o tym, co działo się dalej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W końcu zeszliśmy pod ziemię i szliśmy kilometrami przez pajęczynę mokrych tuneli, przez dwie lub trzy godziny. Dotarliśmy do dużej sali. Byliśmy grupą 25 osób i rozdzielono nas według kibuców, z jakich pochodziliśmy.
Opowiada o porwaniu przez Hamas. "Traktowali nas z szacunkiem"
Co ciekawe, Jochewed przyznała, że porywacze traktowali swoich zakładników bardzo dobrze, troszcząc się o ich stan i stawiając ich na równi pod kątem komfortu przebywania.
Traktowali nas z szacunkiem. Strażnicy karmili nas tym samym jedzeniem, jakie jedli oni. Codziennie odwiedzał nas lekarz, który zapewniał leki i opiekę, w tym zakładnikom rannym w wypadku motocyklowym. Bardzo dbali o higienę i martwili się wybuchami. Toalety były codziennie myte.
Los męża Jochewed Lifshitz, Odeda, na razie jest nieznany. 85-latka była jedną z dwóch osób, które zostały wypuszczone w wyniku negocjacji z udziałem Egiptu i Kataru. Przechodząc w ręce izraelskich służb, Jochewed odwróciła się do bojownika Hamasu, uścisnęła jego dłoń i powiedziała "szalom" - to żydowskie przywitanie i pozdrowienie oznaczające "pokój".
Wcale jednak nie oznacza to jednak, że po uwolnieniu była już zakładniczka wróciła już do porządku dziennego. W rozmowie, jaka została z nią przeprowadzona w szpitalu w Tel Awiwie, mówiła o koszmarze, który ciągle do niej powraca, gdy wspomina o całej historii. Ma również pretensje do państwa izraelskiego, które nie zadbało należycie o ochronę swoich obywateli.
Trzy tygodnie temu pod płot graniczny przybyły masy ludzi. IDF [Siły Obronne Izraela; przyp. red.] nie potraktowało tego poważnie. Zostaliśmy pozostawieni sami sobie.