Zakopane za dyktą. Tak chronią się przed "skutkami" sylwestra
31 grudnia na Krupówkach z każdą godziną przybywało sklepów z zasłoniętymi witrynami, donosi "Tygodnik Podhalański". Przed "zbyt radosnymi" obchodami końca roku zabezpieczyli się wszyscy. W ruch poszły taśmy klejące, dykta i płyta pilśniowa.
Sylwester pod Tatrami
Przełom roku w Zakopanem to armagedon. Widać to choćby po ulicach. Zakorkowane jest całe centrum Zakopanego. Żeby wjechać do miasta zarówno od strony Kościeliska, Cyrhli, czy Poronina, trzeba mieć nerwy ze stali i poruszać się w żółwim tempie w korku. Np. z Cyrhli w stronę Zakopanego korek miał ok. 3-4 kilometrów - informuje "Gazeta Krakowska".
Na wszelki wypadek
Choć, jak przypomina "Tygodnik Podhalański", w zeszłym roku na Krupówkach było w miarę spokojnie i nie doszło do większych ekscesów, właściciele sklepów dmuchają na zimne.
Lasery zamiast petard
Ze względu na dobro zwierząt podczas plenerowej zabawy sylwestrowej organizowanej przez TVP i władze Zakopanego na Równi Krupowej nie urządziły pokazu fajerwerków. Wybrano lasery.
10 tysięcy ludzi
W wyznaczonym sektorze przy wielkiej sylwestrowej estradzie przygotoano miejsca dla 10 tys. osób. Według władz Zakopanego wokół chronionego sektora na świętowanie zdecydowało się wielokrotnie więcej sylwestrowiczów.
Zabrakło wody
Strach przed wybitymi witrynami to nie jedyne zmartwienie mieszkańców Zakopanego. - Ludzi jest tak dużo, że zaczyna brakować wody w miejskiej sieci wodociągowej. Widać to szczególnie rano i popołudniem - gdy turyści zaczną brać prysznic - dodaje "Gazeta Krakowska".
Strach przed tłumem
Miejscowi taksówkarze, o ile można wierzyć ich ocenie, szacują liczbę turystów nawet na 200 tys. osób. Mieszkańcy utyskują, że jest tak tłoczno, że nie tylko się źle jeździ samochodem, ale i źle chodzi.
Halny
W górach już zaczęło mocno wiać. Temperatura podniosła się do plus 5 stopni. - Przy halnym i takim tłumie trzeba będzie uważać. Ludzie mogą być nerwowi - mówi jeden z fiakrów "Gazecie Krakowskiej".