Pogrzeb zamiast wesela. 1 września Martyna i Bartosz mieli się pobrać, jednak niecałą dobę przed najszczęśliwszym momentem ich życia rozegrała się wielka tragedia. Byli w drodze do sali weselnej, kiedy ich auto zderzyło się z ciężarówką w pobliżu Odolanowa w woj. wielkopolskim.
W sobotę odbył się pogrzeb pary. Mszę pogrzebową odprawił ks. Waldemar Wiertelak w kościele św. Anny w Niedźwiedziu pod Ostrzeszowem, w którym miał się odbyć ślub młodych.
Żałobników było bardzo wielu, nie mieścili się w niewielkiej świątyni. Ochrona nie wpuszczała osób postronnych na miejsce smutnej uroczystości.
Symbolem żałobników stały się białe róże. Wielu członków rodziny i znajomych zmarłych postanowiło pożegnać ich tymi właśnie kwiatami. Niektórzy przynieśli pojedyncze róże, inni bukiety lub wielkie wiązanki - informuje "Super Express".
"Ślub wezmą teraz w niebie" mówili w czasie mszy bliscy ofiar wypadku. Po nabożeństwie żałobnicy odprowadzili Martynę i Bartosza na miejscowy cmentarz, gdzie spoczęli w jednym grobie.
Piękna para i cudowni ludzie. Miałam zaszczyt ich poznać. Łzy same płyną po policzkach, a serce krwawi. Żal i smutek. Współczuje rodzicom - napisała internautka pod postem UAM informującym o śmierci Bartosza, który był wykładowcą.
Młodzi mieli wziąć ślub w zeszłym roku. Ich plany pokrzyżowała jednak pandemia, dlatego przełożyli uroczystość. Martyna pokazywała nawet w mediach społecznościowych swoją suknię. Niestety już nigdy jej nie założy.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.