Według Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka, jest to pierwsze poważne wyzwanie dla nowego rządu w Damaszku. Atak miał miejsce w proasadowskiej twierdzy, prowincji Tartus, zdominowanej przez mniejszość religijną Alawitów.
Incydent nastąpił po próbie aresztowania Mohammeda Kanjo Hassana, byłego oficera sił reżimu Asada, odpowiedzialnego za zbrodnie w osławionym więzieniu Sednaya, znanym jako "ludzka rzeźnia". Hassan pełnił funkcję dyrektora departamentu sprawiedliwości wojskowej i szefa sądu polowego, wydając wyroki śmierci i arbitralne orzeczenia wobec tysięcy więźniów - przypomina brytyjski "Daily Mail".
Nowy minister spraw wewnętrznych, Mohammed Abdel Rahman, oświadczył, że zginęło 14 funkcjonariuszy, 10 odniosło obrażenia. Według dziennika stwierdził również, że siły bezpieczeństwa zostały zaatakowane "podczas wykonywania zadań utrzymania bezpieczeństwa i ochrony". Zapowiedział, że nowy reżim ukarze każdego, kto ośmieli się "podważać bezpieczeństwo Syrii lub narażać życie jej obywateli".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Po obaleniu Asada na początku miesiąca przez rebeliantów otwarto bramy więzienia Sednaya oraz innych zakładów karnych w kraju. W innych częściach Syrii doszło do demonstracji i wprowadzono nocną godzinę policyjną.
Baszar al-Asad uciekł do Moskwy 8 grudnia, gdy rebelianci wkroczyli do Damaszku. Twierdził, że opuścił Syrię w "ostatniej chwili" po tym, jak stał u boku swoich żołnierzy na polu bitwy. Były dyktator i jego rodzina schronienie mieli znaleźć w Moskwie.
Nowy premier Syrii, Mohammed al-Bashir, wezwał miliony syryjskich uchodźców na całym świecie do powrotu do ojczyzny i pomocy w jej odbudowie.