Libańsko-kanadyjski naukowiec stanie przed sądem w poniedziałek 10 kwietnia. Mężczyzna nie przyznaje się do winy i utrzymuje, że w dniu zamachu był na uniwersytecie w Bejrucie.
Zamach w synagodze w Paryżu
Władze francuskie oskarżają go o podłożenie bomby przy synagodze, gdzie zebrało się 320 wiernych, aby zaznaczyć koniec żydowskiego święta. W zamachu zginęły 4 osoby, a 46 zostało rannych.
Diab dopiero w 1999 roku został zidentyfikowany jako podejrzany. W 2008 roku zatrzymano go i zamknięto w areszcie. Po trzech latach został wypuszczony ze względu na brak twardych dowodów. Naukowiec wyjechał do Kanady i nie wracał już do Francji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W styczniu 2021 roku francuski sąd apelacyjny orzekł, że Diab będzie odpowiadać za terroryzm. Jeśli zostanie uznany za winnego, może otrzymać nawet dożywocie. Ogłoszenie wyroku ma nastąpić nie później niż 21 kwietnia.
Diab nie zamierza pojawiać się w sądzie. Mieszka w Ottawie w Kanadzie i będzie sądzony zaocznie.
Zamach miał miejsce 3 października w piątek, w dniu święta Sim'Hat Tora, które zgromadziło w synagodze więcej wiernych niż w inne dni. Bomba została zamontowana przy bagażniku motocykla zaparkowanego przed budynkiem.
Ładunek wybuchł w momencie, kiedy Żydzi wychodzili z synagogi. Ponieważ motocykl był zaparkowany na chodniku, obrażeń doznali nie tylko Żydzi, ale także przypadkowi przechodnie na ulicy.
4 osoby zginęły a 46 zostało rannych. Zamach wywołał ogromne kontrowersje i sprowokował manifestacje, które przeszły ulicami Paryża. Na podstawie zeznań świadków sporządzono portret pamięciowy sprawcy, ale zidentyfikowano go dopiero w 1999 roku, a zatrzymano w 2008 roku.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.