We Lwowie doszło do zamachu na Irynę Farion, działaczkę związaną z ugrupowaniem Swoboda oraz byłej deputowanej Rady Najwyższej Ukrainy. Farion została postrzelona w głowę przed swoim domem. Po natychmiastowym przewiezieniu do szpitala, mimo szybkiej reakcji służb medycznych i intensywnej opieki, zmarła na skutek odniesionych obrażeń.
Iryna Farion była kontrowersyjną osobą. Jak informuje niezależny rosyjski portal "Meduza", w listopadzie ubiegłego roku w wywiadzie telewizyjnym przekonywała, że rosyjskojęzyczni członkowie Ukraińskich Sił Zbrojnych nie są prawdziwymi Ukraińcami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nie żyje nacjonalistka Iryna Farion
Jak informuje niezależny portal Meduza, trwa obława na zabójcę 60-latki. Według doniesień mężczyzna ma około 20 lat. Był on wielokrotnie widziany w pobliżu apartamentowca Farion w ciągu ostatnich dwóch tygodni.
Naoczni świadkowie powiedzieli dziennikarzom, że zabójca miał na sobie rękawiczki, gdy podszedł do Farion. Z dość bliskiej odległości strzelił jej w skroń.
Iryna Farion nie raz mówiła o Polsce
Iryna Farion regularnie komentowała kwestie związane z Polską, często wyrażając kontrowersyjne opinie. W swoich wystąpieniach relatywizowała ludobójstwo na Wołyniu, stawiając pytanie: "A co ci Polacy robili na ukraińskiej ziemi? Jakby ich tam nie było, to nic by się nie wydarzyło".
Według niej, miasta takie jak Zamość, Lublin, Rzeszów (Riasziw) i Przemyśl powinny być uznawane za ukraińskie, co wzbudzało spore kontrowersje w kontekście relacji polsko-ukraińskich.
W przeszłości Farion pełniła funkcję wykładowczyni języka ukraińskiego na Politechnice Lwowskiej. Została jednak usunięta z uczelni w wyniku skandalu wywołanego jej publiczną krytyką skierowaną przeciwko żołnierzom Pułku Azow. W jednym z wystąpień stwierdziła: "Nie mogę ich nazywać Ukraińcami, jeśli nie mówią po ukraińsku. Niech nazywają się Rosjanami".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.