O tej tragedii pisze się od kilku tygodni. Według najnowszych informacji, sześć spalonych hal zastąpionych będzie kontenerami. Poszkodowani przez żywioł handlowcy całą noc czuwali na placu, bojąc się, że mogą zostać pominięci w losowaniu, które zaczęło się w poniedziałkowy poranek.
Deklaracje na temat chęci pracy w tymczasowym kontenerze wypełniło około 500 osób. Do wyboru są dwa rozmiary 15 mkw i 30 mkw.
Dostałem telefon, że coś się dzieje i od razu przyjechałem. Bo strzeżonego pan Bóg strzeże - mówi "Gazecie Wyborczej" pan Andrzej, jedna z osób, która zapisała się do losowania.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kontenery zapewniło miasto, które od początku deklarowało wsparcie dla pogorzelców. Sęk w tym, że według ludzi cała organizacja tego losowania jest bardzo zła.
Jak czytamy, część z zapisanych osób siedziało na krawężniku, inni mieli ze sobą przenośne taborety wędkarskie, leżaki, czy składane krzesła.
Bardzo się cieszę, że po ośmiu godzinach stania, pan z administracji raczy wylosować mi mały boks dla 20 pracowników. Nie rozumiem, dlaczego firma nie zaprosiła każdego z zainteresowanych na konkretną godzinę. To jest symbol tego, jak traktuje nas Marywilska - podkreśla wściekły mężczyzna.
Kiedy kupcy wrócą do pracy?
Po tragicznym pożarze hali przy ulicy Marywilskiej 44, z setek sklepów i punktów usługowych pozostały tylko zgliszcza. Z dnia na dzień tysiące osób straciło swój dobytek i miejsce pracy.
Okazuje się, że wkrótce kupcy mają wrócić na Marywilską. A zaraz po nich klienci. Planowana data to 1 sierpnia.
Kontenery mają być rozwiązaniem tymczasowym. Według planu kupcy mają tam handlować przez kolejne 12 miesięcy. W tym czasie zarząd Marywilskiej 44 planuje całkowitą odbudowę strawionej płomieniami hali.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.