W hrabstwie Surrey jak na dzikim Zachodzie
Podróżni, w liczbie około 100, przemieszczali się przez miejscowości, zmuszając kierowców do gwałtownego hamowania. Jeden z pubów musiał zostać zamknięty po tym, jak został zdewastowany przez grupę. Właściciel pubu powiedział, że cała sytuacja była przerażająca dla personelu, który nie był przygotowany na takie zachowanie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wyraził też obawy dotyczące bezpieczeństwa. Mówił, że wcześniej grożono mu pozwem, bo odmówił obsługi dużej grupy podróżnych. Podkreślił, że brak ochrony prawnej stawia lokalnych przedsiębiorców w trudnej sytuacji.
Setka ludzi przemierzających hrabstwo konno wywołała popłoch w Surrey. Jedna z matek opisywała przerażenie jej dzieci, gdy koń uderzył w ich samochód. Inni mieszkańcy skarżyli się na pijanych mężczyzn, którzy przeklinali i załatwiali potrzeby fizjologiczne na ulicach.
Policja wprowadziła dodatkowe patrole i nakaz rozproszenia tłumu, który obowiązywał do popołudnia następnego dnia. Nie wiadomo, czy takie nakazy sprawią, że do tego rodzaju spędów już więcej nie dojdzie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.