Do zdarzenia doszło 13 lutego 2017 roku, kiedy Kim Dzong Nam czekał na lotnisku w Kuala Lumpur na lot do Makau. W pobliżu automatu do samodzielnej odprawy podeszły do niego dwie kobiety, Wietnamka i Indonezyjka. W pewnym momencie jedna z nich złapała go od tyłu i spryskała twarz trucizną, a druga zakryła mu twarz szmatką.
Myślałyśmy, że bierzemy udział w telewizyjnym żarcie. Obiecano nam za to 100 dolarów – zeznała jedna z kobiet.
Czytaj także: Mają go. Kuzyn Kim Dzong Una w rękach CIA
Zaatakowały brata Kim Dzong Una. Miały o niczym nie wiedzieć
Kim Dzong Nam natychmiast źle się poczuł. Od razu wezwano karetkę, jednak pomimo zabiegów lekarzy mężczyzny nie udało się uratować. Zmarł dwie godziny później, a w chwili śmierci znaleziono przy nim północnokoreański paszport na nazwisko Kim Chol i 100 tys. dolarów (ok. 373 tys. złotych) w gotówce.
Tajemniczym płynem, którym spryskano twarz Kim Dzong Namowi, był VX. To fosforo- i siarkoorganiczny związek chemiczny zakazany przez konwencję o broni chemicznej z 1993 roku. Umowy nie ratyfikowała Korea Północna, która jest podejrzewana o posiadanie zapasów tego specyfiku.
Po przejrzeniu nagrań z monitoringu malezyjska policja aresztowała 28-letnią Wietnamkę Đoàn Thị Hương i 25-letnią Indonezyjkę Siti Aisyah. Kobiety zgodnie twierdziły, iż były jedynie przekonane, że są częścią telewizyjnego show. Za zrobienie "dowcipu" obiecywano im po 100 dolarów, jednak pieniędzy nigdy nie zobaczyły na oczy.
Kobiety zeznały, że miały "ładnie się ubrać, podejść do wyznaczonej osoby i wylać jej na głowę płyn". Ich obrońca podkreślał, że oddalając się z miejsca zdarzenia jedna z napastniczek dotykała swoich włosów i wybrała się do toalety. Zdaniem adwokata nie zachowałaby się w ten sposób osoba mająca świadomość, że właśnie użyła śmiertelnej trucizny, której resztki pozostały jej na dłoniach.
Morderstwo brata Kim Dzong Una. Dokonały go dwie nieświadome kobiety
Jedna z kobiet została zrekrutowana w grudniu 2016 roku, druga zaś miesiąc później. Werbunku miały dokonać dwa osobne zespoły agentów z Korei Północnej, którzy udawali, że pochodzą z Chin oraz Japonii. Atak miał zostać zlecony przez północnokoreańskie władze.
Przyczyną morderstwa miało być krytykowanie przez Kim Dzong Nama poczynań przywódcy Korei Północnej. Kim Dzong Un chciał w ten sposób pozbyć się swojego brata, który mógłby zagrozić jego pozycji w kraju. Eksperci podkreślają, że dwóm nieświadomym kobietom udało się to, co trzykrotnie bezskutecznie próbowały zrobić północnokoreańskie służby.
28 lutego 2017 r. obie kobiety zostały oskarżone o morderstwo. Dwa lata później, w marcu 2019 r., Indonezyjka Siti Aisayah została wypuszczona z aresztu. Malezyjski prokurator nie wyraził jednak zgody na zwolnienie Đoàn Thị Hương.
Kobieta przyznała się do "dobrowolnego zranienia niebezpieczną bronią lub środkami", ale wycofano wobec niej zarzut morderstwa. Została skazana na trzy lata i cztery miesiące więzienia. Finalnie wyszła na wolność zaledwie miesiąc po wyroku.
Obejrzyj także: Walczyli ze skutkami tajfunu w Korei Północnej
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.