O sprawie PAP poinformował ppłk Karpienko. Dwaj żołnierze i czterej pracownicy MON mieli otrzymywać łapówki, podaje RMF24. To wszystko w zamian za pomoc przedsiębiorcom, którzy realizowali dostawy do jednostki wojskowej, zostawiając tam towary, jakich normalnie nie mogliby sprzedać w sklepach. Dostawy trafiały do jednostki znajdującej się na terenie woj. warmińsko-mazurskiego.
Produkty nie mogłyby trafić do sklepów, do zwykłych konsumentów, bo miały albo krótki okres przydatności do spożycia, albo po prostu miały kiepską jakość. Aby przedsiębiorcy mogli swoje towary pozostawić w magazynach, przekupowali w tym celu m.in. kucharzy i kierowników stołówek. Kwota, jaka trafiła do zatrzymanych, w zamian za umożliwienie procederu przez lata, szacowana jest na nawet 200 tys. złotych.
Żandarmeria zabezpieczyła gotówkę w wysokości 160 tys. zł, która pochodziła z przestępczych procederów. Prokuratura natomiast postawiła oskarżonym zarzuty. Oskarżeni przyznali się do winy.
Zatrzymani żołnierze od 2013 roku przyjęli od przedsiębiorców korzyści majątkowe w kwocie nie mniejszej niż 200 tys. zł, m.in. za opracowywanie w toku postępowań przetargowych (których wartość przedmiotu zamówienia niejednokrotnie wynosiła kilka milionów złotych) specyfikacji istotnych warunków zamówienia umożliwiających wygranie przetargów oraz zawyżanie kwot zamówień - mówi ppłk Karpienko w rozmowie z PAP.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.