"Okazuje się, że Wody Polskie "nie widziały potrzeby" większego opróżniania zbiorników przeciwpowodziowych. Przez to później miało być w nich za mało miejsca jak na ilość wody, która pojawiła się w rzekach" - czytamy w portalu.
Lokalne media przed powodzią również alarmowały o trudnej sytuacji. "W Jeziorze Nyskim nie jest zwiększana rezerwa powodziowa!" - podnosiły "Nowiny Nyskie" w piątek 13 września.
Cytowane przez Business Insider "Nowiny Nyskie" przestrzegały, że z informacji przekazywanych przez Wody Polskie wynika, że "z Jeziora Nyskiego wypływa tyle samo wody, ile do niego wpływa".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sytuacja przedstawiała się podobnie na pozostałych zbiornikach tzw. kaskady Nysy Kłodzkiej - Topoli Paczków, Kozielna i Otmuchowa. Jak wyjaśniano w gazecie, oznaczało to, że "zbiorniki nie powiększają swojej rezerwy powodziowej".
"Nowiny Nyskie" zapytały wówczas o kwestię opróżniania zbiorników Jarosława Garbacza, rzecznika Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej we Wrocławiu, czyli regionalnego oddziału Wód Polskich.
Aktualnie nie ma takiej potrzeby. Każdy zbiornik funkcjonuje w oparciu o konkretne instrukcje gospodarowania wodami. Posiadamy duże rezerwy i pojemności powodziowe do zagospodarowania nadmiaru wód dopływających do zbiorników - powiedział rzecznik w rozmowie z gazetą.
"Teraz już wiemy, jak bardzo się mylił i że nadzór tych instytucji nic właściwie nie zmienił. A może wiemy też jak bardzo mylne były procedury, mylne prognozy instytutów odpowiedzialnych za ocenę sytuacji?" - podsumowuje redakcja Business Insider.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.