Datowany na początek czerwca list podpisany został przez Prezesa Rady Dyrektorów Izby Tony'ego Housha. Sygnalizuje on, że w przypadku podmiotów "niedzielących z Polską demokratycznych wartości oraz oddania dla bezpieczeństwa narodowego" należy uregulować sytuację prawną gospodarowania nieruchomościami w granicach portów morskich. Chodzi o to, aby podmioty posiadające nieruchomości w portach poddać kompleksowej weryfikacji pod kątem bezpieczeństwa państwa.
Problem posiadania krytycznej dla bezpieczeństwa infrastruktury dotyczy nie tylko Polski. W Europie, ale także na świecie poszczególne rządy przyglądają się obecnie posiadaczom newralgicznych nieruchomości w granicach portów morskich. Problem był przez lata bagatelizowany, a obecnie staje się jednym z kluczowych z perspektywy geopolitycznej.
Konsekwencje posiadania kontroli nad infrastrukturą w Polsce - lub jej użytkowania w newralgicznych miejscach - przez nierzetelne podmioty mogą mieć znaczący wpływ na bezpieczeństwo narodowe, a także na możliwość przeprowadzania działań związanych z bezpieczeństwem przez USA oraz kraje NATO w Polsce - pisze Housh.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Problem infrastruktury krytycznej - i braku rozumienia zagadnienia na poziomie politycznym - jest o wiele szerszy i poważniejszy, niż się to wydaje. Tym razem zajął się nim Senat, a regulacje wprowadzono pod szyldem zmian w ustawie o gospodarowaniu nieruchomościami.
Marszałek Senatu: Nie demonizowałbym tego listu
W rozmowie z o2.pl marszałek Grodzki przekonuje, że "w Senacie z uwagą i najwyższą starannością przyglądają się każdej ustawie". Nad każdym dokumentem, jak mówi, pracują komisje, które korzystają z licznych opinii eksperckich i przygotowują propozycje stanowiska dla Senatu.
Dodaje, że podczas takich prac legislacyjnych zawsze wpływa wiele stanowisk od podmiotów szczególnie zainteresowanych danym aktem prawnym.
Senat zgłasza dużą liczbę poprawek - co z tym robi Sejm, to inna sprawa. Nie demonizowałbym ani nie mitologizował tego listu. Senat podejmuje decyzje suwerennie, w najlepszym interesie Rzeczypospolitej - przekonuje polityk.
Amerykanie sugerują mocniejszą weryfikację podmiotów, które mogłyby - co jest artykułowane wprost - wpłynąć na przyszłe decyzje dotyczące inwestycji w naszym kraju. Weryfikowaniem miałyby zająć się, jak ujęto to w liście, "liczne organizacje oraz ministerstwa", w tym resort obrony narodowej.
Jasno wskazują też, co interesuje ich najbardziej. To infrastruktura transportowa i logistyczna: drogi, porty, szlaki kolejowe czy magazyny.
Przejrzysty oraz jasno zdefiniowany proces weryfikacji przez pryzmat bezpieczeństwa narodowego korporacji mieszczących się w newralgicznych lokalizacjach pomoże zidentyfikować oraz zarządzać obecnymi oraz przyszłymi inwestorami czy operatorami, którzy nie zgadzają się z zasadami oraz celami Polski oraz NATO, w szczególności w sprawie infrastruktury krytycznej - czytamy w liście.
Mówią wprost - Amerykanie nie życzą sobie, by przy ich interesach pojawiali się Chińczycy, Rosjanie czy obywatele innych krajów, które nie należą do UE, NATO czy nieformalnego klubu "przyjaciół i sojuszników" USA.
Wątpliwości co do tego nie ma były szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego gen. Krzysztof Bondaryk. - W tym liście chodzi o porty. I firmy z kapitałem chińskim, które dzierżawią np. nabrzeża. I to jest słuszne. Można uznać, że byłoby to dziwne, gdyby będąc członkiem UE i NATO, bezkrytycznie oddawać w zarząd państw niebędących członkami tych organizacji elementy infrastruktury krytycznej - mówi o2.pl Bondaryk.
Dodaje, że ograniczenie przekształceń tego typu ma sens. Użytkowanie wieczyste podlega normom prawnym. Łatwiej zatem, jak tłumaczy oficer, zarządzać czymś w ramach norm i zapisów prawnych. O wiele trudniej np. wywłaszczać lub zmieniać coś na terenach, do których inny podmiot zewnętrzny nabył prawo własności.
Intel, Google i inni
A przecież inwestycje USA w Polsce rosną. Najnowszym przykładem jest choćby inwestycja, którą chce zrealizować Intel. Pod Wrocławiem ma powstać wielka montownia półprzewodników. Całość ma być warto 20 mld zł. Trudno się dziwić, że Amerykanie nie chcą, by nagle, kilkadziesiąt metrów od montowni, pojawili się Chińczycy czy Rosjanie.
W Warszawie przestrzeń biurową w kilku kompleksach wynajmuje też Google.
W o2.pl i Wirtualnej Polsce wielokrotnie opisywaliśmy również sytuację dotycząca portu w Gdyni, na który chrapkę mieli Chińczycy.
Gdynia jest jednym z głównych portów przeładunkowych sprzętu z USA. Szczególnego znaczenia nabrała w okresie wojny rosyjsko-ukraińskiej. To w Gdyni wyładowywano gros sprzętu i dostaw, które trafiały do naszego wschodniego sąsiada. Przez Gdynię szły także polskie zakupy i dostawy zbrojeniowe.
Stan gry na dziś
Jak sytuacja wygląda w chwili obecnej? Przede wszystkim należy wskazać, iż obecny stan rzeczy jest wypadkową zdarzeń, które miały miejsce na przestrzeni ostatnich 30 lat. Trzeba mieć na uwadze specyficzną i rzadko spotykaną w świecie instytucję użytkowania wieczystego. Prawo to jest czymś pomiędzy prawem własności a oddaniem w dzierżawę gruntów.
Użytkownik wieczysty ma prawa zbliżone do właściciela. Musi jednak liczyć się z obowiązkami, jakie zostały wpisane w umowie o oddanie w użytkowanie wieczyste. W tym dokumencie powinny się znaleźć szczegółowe obowiązki i ograniczenia użytkownika wieczystego.
Niestety, historyczne umowy nie zawsze w tym zakresie gwarantują niezbędną ochronę interesów państwa, a nawet jeżeli zawierają określone obowiązki, to nikt na poziomie samorządów nie weryfikuje realizacji wpisanych tamże obowiązków i zakazów. Kontrolę nad prawidłową realizacją umów użytkowania wieczystego posiadają również zarządy portów, jednakże jest ona iluzoryczna, bo podmioty najczęściej nie znają nawet treści obowiązków, jakie spoczywają na użytkownikach wieczystych.
Panuje w tym zakresie spory chaos kompetencyjny. Groźniejszy jest jednak brak inwentaryzacji obowiązków spoczywających na użytkownikach wieczystych. Chaos informacyjny i brak inwentaryzacji stanu obecnego jest dostrzegany również w obszarze informacji na temat obecnych posiadaczy gruntów w ramach portów morskich.
Ustawa o portach i przystaniach morskich zawiera obecnie precyzyjne zapisy dotyczące oddania posiadania nieruchomości w granicach portów, a także zapisy dot. zmiany podmiotu dominującego względem bezpośredniego posiadacza takiej nieruchomości.
Można więc stwierdzić, iż na dziś i na przyszłość istnieją w polskim systemie prawnym mechanizmy pozwalające na ochronę interesu państwa. Problem, z jakim mamy do czynienia, dotyczy jednak stanu historycznego, który pozostaje niezweryfikowany. Zdaje się, iż tego stanu obecnego obawiają się Amerykanie.
W tym kontekście mamy jednak do czynienia z trwałością stosunków własnościowych, a działania państwa muszą być w zgodzie z umowami międzynarodowymi. Wydaje się, iż nałożenie obowiązków informacyjnych i zinwentaryzowanie wiedzy o strukturze właścicielskiej posiadaczy gruntów w granicach portów nie stanowiłoby naruszenia w tym zakresie.
Bardziej skomplikowana byłaby sytuacja, w której w wyniku takiej inwentaryzacji okazałoby się, że bezpieczeństwo państwa jest zagrożone i należy podjąć działania naruszające trwałość stosunków prawnych. Nawet jeżeli to sytuacja teoretyczna, zasadnym wydaje się, aby Polska w obecnej sytuacji gospodarczej była gotowa proceduralnie na podjęcie takich kroków.