Decyzja władz w Addis Abebie oznacza, że do półmilionowego Mekelie zbliżają się czołgi i artyleria. Ma zmusić to przywódców Tigraju do kapitulacji. Władze federalne uznają władze prowincji za nielegalne.
Operacja etiopskich wojsk rządowych weszła w "ostateczną fazę" – poinformował premier Abiy Ahmed Ali w oświadczeniu.
Zaostrza się konflikt w Etiopii. Rządowe ultimatum
Premier Abiy dał w niedzielę władzom Tigraju 72 godziny na wydanie rozkazu złożenia broni podległym im jednostkom wojskowym. Była to kolejna taka zapowiedź podczas toczącego się od blisko miesiąca konfliktu zbrojnego. Zbuntowaną prowincją dowodzi oskarżany przez władze centralne o dążenie do secesji Ludowy Front Wyzwolenia Tigraju (TPLF).
ONZ szacuje, że ponad milion mieszkańców prowincji musiało uciec ze swoich domów. Jednostki TPFL są dobrze uzbrojone. W wojnie domowej zginęły setki osób po obu stronach. Jak podaje agencja Reutera, z powodu zniszczenia infrastruktury komunikacyjnej i ograniczonego dostępu do górzystego regionu, trudno jest weryfikować informacje podawane przez strony konfliktu.
W oświadczeniu premiera Abiya poinformowano, że strona rządowa "dołoży wszelkich starań, by chronić ludność cywilną". Wspomniano w nim jednak również o "braku litości" dla osób wspierających lokalne władze Tigraju. Według organizacji międzynarodowych mieszkańcy uciekają z miasta Mekelie.
Czytaj także: Etiopia. Lotniska zagrożone atakiem rakietowym
Wojna w Etiopii. W Tigraju zaczyna brakować żywności
Tocząca się od 4 listopada wojna domowa w Etiopii wstrząsnęła Rogiem Afryki. Wiele osób uciekło z kraju do sąsiedniego Sudanu. Walki spowodowały również tarcia etniczne w innych częściach Etiopii.
Znacznie pogorszyła się sytuacja zaopatrzeniowa zamieszkiwanej przez 6 milionów osób prowincji. Region został odcięty od świata, a pracownicy Światowego Programu Żywnościowego nie są w stanie dystrybuować tam swoich zapasów. Ponad 600 tys. osób, których życie zależy od otrzymywanych co miesiąc paczek żywnościowych, nie otrzymało ich w listopadzie.
Międzynarodowe organizacje wzywają do natychmiastowej deeskalacji konfliktu w Etiopii. Premier Abiy odrzucił jednak w środę możliwość "międzynarodowej ingerencji".
Czytaj także: Krwawy finał prostestów. Zginęło prawie sto osób
Obejrzyj także: Sukces polskich archeologów. Nowe odkrycie w Etiopii