1 września Carly Ormerod wrzuciła do sieci filmik z wyjścia do McDonald's w Cheltenham w Wielkiej Brytanii. Kobieta wybrała się do restauracji ze swoją córką i jej przyjaciółką. Z pewnością ta wizyta zostanie przez nie zapamiętana do końca życia.
Pojechałam do miasta z córką i jej przyjaciółką, żeby kupić im herbatę i ciasto, ale uparły się, żeby pójść do McDonald's. Dziewczynki poszły nalać sobie keczupu z dystrybutora. Wtedy zauważyły, że w środku robaki. Było ich około 30 lub 40, były w środku przezroczystego nalewaka. To było obrzydliwe. Były tam muchy i czerwie. Musiały się tam znajdować od dłuższego czasu, skoro było ich tak wiele - zrelacjonowała kobieta w mediach społecznościowych.
Ormerod była w szoku. Wszystko nagrała i pokazała na Facebooku. Jednocześnie zastanawiała się, jak można dopuścić do czegoś takiego. Do tej pory uważała, że sieć troszczy się o czystość w swoich restauracjach.
Larwy w McDonald's. Rzecznik reaguje
"Metro" donosi, że przedstawiciele McDonald's wszczęli postępowanie wyjaśniające. Chcą w ten sposób ustalić, jak doszło do tego zaniedbania. Pojawiło się już oświadczenie rzecznika prasowego firmy.
Bezpieczeństwo i higiena żywności ma dla nas ogromne znaczenie. Jesteśmy bardzo rozczarowani, widząc, że zawiedliśmy. Nasz obszar z przyprawami i dozowniki są codziennie sprawdzane pod kątem czystości, a kiedy zespół restauracyjny zwrócił na tę sprawę uwagę, natychmiast wycofaliśmy dozowniki z eksploatacji, aby go wyczyścić i odkazić. Przeprowadzamy dokładne dochodzenie, aby zrozumieć, jak doszło do incydentu - poinformował, cytowany przez brytyjskie media.
Czytaj także: Zakaz reklam mięsa. Sylwia Spurek: "To początek zmian"
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.