Jak się okazuje, nie tylko pasażerowie PKP zmagają się z podróżami w przepełnionych pociągach. Przykładem tego jest 51-letnia Bee Rowlatt. Kobieta swoją historię opisała na Twitterze. Kiedy razem z dziećmi wsiadła do pociągu okazało się, że jest on tak przepełniony, że nie ma ani jednego wolnego miejsca. Na zdjęciu, które udostępniła 51-latka widać, jak siedzi na podłodze a jej syn na stojaku między bagażami.
Ta podróż kosztowała 182,94 funtów - napisała kobieta.
Przepraszamy za dyskomfort - odpisał jej Grand Central Railway.
To jedyna odpowiedź, jakiej kobieta doczekała się od brytyjskiego przewoźnika. Rowlatt przyznała, że same przeprosiny to nie było to, na co liczyła.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Internauci po stronie pasażerki
Bardzo szybko pod postem kobiety zaczęły się pojawiać komentarze. Wiele osób przyznawało jej rację.
Brytyjskie koleje wyglądają jak induskie koleje - napisał jeden z komentujących.
Indyjskie koleje mają lepsze jedzenie! - brzmiała riposta.
Wiele osób zwracało uwagę na to, że warunki w pociągu nie są tylko niekomfortowe, ale także niebezpieczne.
Gdyby doszło do jakiegokolwiek incydentu, w jaki sposób ci pasażerowie mogliby bezpiecznie ewakuować się z wagonu, a nawet cały pociągu? Gdyby ktoś potrzebował jakiejkolwiek pomocy, jak można by do niego szybko dotrzeć? - zapytał jeden komentujący.
To wszystko, co macie do powiedzenia? Warunki trzeciego świata i żadnej wskazówki, jak planujecie poprawić sytuację? - grzmiał inny internauta.
Jedna z internautek zauważyła, że takie warunki sprawiają, że osoby niepełnosprawne skutecznie zniechęcają się do korzystania z transportu publicznego. A nawet dla w pełni sprawnych pasażerów w tak zapchanym pociągu niemożliwością jest choćby dostanie się do toalety.
Zdaniem wielu osób Rowlatt powinna starać się o zwrot pieniędzy. Jak podaje brytyjski dziennik "The Sun", bilety na podróż z Yorku do King's Cross pociągiem Grand Central Rail kosztują od 33 do 241 funtów.