Feralny dzień był pełen zamieszania. Moshe Ehrlich, ojciec szóstki dzieci wiózł czworo z nich do opiekunki, ale zapomniał mleka dla najmłodszego synka. Zostawił trójkę dzieci u opiekunki i wrócił do domu po mleko, po czym pojechał bezpośrednio do jesziwy (wyższa szkoła talmudyczna - przyp.red.).
Minivan, został pozostawiony na bezpośrednim świetle słonecznym, a śledczy stwierdzili, że temperatura w pojeździe osiągnęła 35 stopni.
Opiekunka zaalarmowała matkę
Losem dziecka zainteresowała się opiekunka, która napisała do żony Ehrlicha z pytaniem o to, gdzie jest najmłodszy syn.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Żona Ehrlicha miała odczytać wiadomość dopiero po godzinie i razem z opiekunką zaczęły gorączkowo dzwonić i pisać do Moshe'a. Nastoletni syn opiekunki ruszył na poszukiwania Ehrlicha. Odnalazł jego samochód i wezwał służby na miejsce.
W momencie przybycia pierwszych ratowników na miejsce zdarzenia, dziecko nie reagowało. Chłopczyk, którego nazwiska nie ujawniono, został przewieziony do Monmouth Medical Center Southern Campus w Lakewood, gdzie stwierdzono jego zgon.
Moshe Ehrlich dobrowolnie oddał się w ręce policji. Oskarżono go o narażenie dziecka na niebezpieczeństwo utraty życia.
Czytaj także: Był w lesie z ojcem i bratem. 14-latek walczy o życie