Sprawę pani Ani (imię zmienione) opisała "Gazeta Wyborcza". Kobieta od zeszłego roku opiekowała się chorą na raka matką. Musiała zrezygnować z pracy, co znacznie pogorszyło jej sytuację finansową. Rozmówczyni "GW" jest też samotną matką.
Matka pani Anny zmarła w lipcu br. "Mama była związana z parafią Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski. Bardzo lubiła proboszcza. Jej życzeniem przed śmiercią było, aby wziął on udział w pogrzebie" - wyznała rozmówczyni "Gazety Wyborczej".
Zapytała o koszt pogrzebu. Osłupiała
Pani Ania wybrała się więc do proboszcza, by omówić szczegóły mszy pogrzebowej. Podczas rozmowy z księdzem kobieta opowiedziała o ciężkiej sytuacji finansowej. Zapytała też o cenę pochówku.
Kiedy zapytałam się o koszt, odpowiedział, że 1200 złotych. Przyznaję, że osłupiałam. Byłam przygotowana na niższą opłatę. Kiedy chowaliśmy dziadka, za pogrzeb płaciliśmy 300 złotych. Powiedziałam proboszczowi, że nie dysponuję tak dużą kwotę i że mogę zapłacić 500 złotych. W odpowiedzi usłyszałam, że "to jakby pracować za darmo". Zaproponował mi wtedy, że mogę zapłacić 1000 złotych - opowiada kobieta w rozmowie z "Gazeta Wyborczą".
Gdy pani Ania stwierdziła, że z uwagi na koszt pogrzebu będzie musiała poszukać innej parafii, duchowny zgodził się ostatecznie, by zapłaciła 500 zł.
Upewniłam się też, czy proboszcz będzie odprawiał mszę, bo to na jego obecności zależało mamie. "Ja albo ktoś inny" - usłyszałam. Mszę, która była następnego dnia, odprawił inny ksiądz- opowiada pani Anna.
Wszystkie opłaty pogrzebowe, w tym kościelna w sumie wyniosły kobietę ponad 13 tys. zł. Zasiłek pogrzebowy z ZUS wynosi 4 tys. zł.
Proboszcz parafii nie odpowiedział na zapytanie w sprawie cennika usług pogrzebowych. Dziennikarz "GW" zwrócił się więc do rzecznika archidiecezji gdańskiej. - Informuję, że w związku ze sprawowaną w kościołach archidiecezji gdańskiej posługą wierni mogą złożyć dobrowolną ofiarę - podkreślił ks. Michał Kwiecień, rzecznik archidiecezji gdańskiej.