Mord na ludności cywilnej w Buczy, to jedna z najokrutniejszych zbrodni tej wojny. Z rąk rosyjskiego wojska zginęli cywile, bezbronni mieszkańcy niedużego miasta w okolicy Kijowa. W świat poszły dramatyczne obrazy pomordowanych ofiar ze związanymi za plecami rękoma.
Prawdopodobnie będzie to miało wpływ także na dalsze działania wojenne. I to po obu stronach. W rozmowie z o2.pl młody obywatel Ukrainy, Ołeksij, podkreślił, że tragedia w Buczy wzbudzi nową falę wolontariatów, współpracy i wzajemnej pomocy społeczeństwa, które po miesiącu wojny zaczęły słabnąć.
Mam też nadzieję, że otworzy to oczy europejskim przywódcom i zmusi ich do bardziej zdecydowanego odejścia od rosyjskich surowców - powiedział o2.pl Ukrainiec.
Ale wojna w Ukrainie nadal się toczy. Nawet jeśli Rosjanie wycofują swoje oddziały z północy kraju, to mogą czynić to tylko po to, by przegrupować je i mocniej uderzyć na wschodzie kraju: w Doniecku i Ługańsku, czy na południu, w rejonie Chersonia i okupowanego od kilku tygodni Mariupola.
Zapytany o to Ołeksij przekonuje, że "jeśli ktoś mówi o przywróceniu wszystkich terytoriów "za wszelką cenę", to musi albo iść na front, albo pomagać armii na tyłach 24/7". Wtedy, jak twierdzi młody Ukrainiec, słowa dorównają czynom.
Dlatego zwykli ludzie nie mają prawa decydować o tym i odpowiadać na takie pytanie. Tutaj zgadzam się ze wspólną decyzją, którą podejmą wojsko i prezydent - mówi o2.pl.
Wschód zagrożony
Czy Ukraina będzie musiała zgodzić się na możliwość straty części swojego terytorium? Wciąż toczą się negocjacje pokojowe, w sobotę pojawiły się doniesienia o zaakceptowaniu "ustnym" części ukraińskiego projektu. Szczegóły są nieznane, jednak analitycy podkreślali, że jednym z celów rosyjskich może być "wybicie" drogi lądowej do Krymu. A droga do Krymu wiedzie przez obwody odeski, doniecki czy chersoński. Tam może uderzyć rosyjskie natarcie po przegrupowaniu sił.
Na razie to ogień armat decyduje o warunkach i możliwościach tego, czy Ukraińcy będą zmuszeni odstąpić od mniejszej lub większej części swojego terytorium. Życzymy im, żeby wygrali tę wojnę i nie musieli tego robić, ale wydaje się, że w najgorszym przypadku władze Ukrainy są gotowe do odstąpienia Krymu i Donbasu, jeśli to będzie konieczne do zachowania państwowości ukraińskiej - mówi o2.pl dr Michał Patryk Sadłowski, ekspert ds obszaru postsowieckiego z Uniwersytetu Warszawskiego.
Dodaje jednak, że trudno tu jednoznacznie wyrokować, gdyż informacje o możliwości rosyjskiej ofensywy są "bardzo niewiarygodne". Celem ma być wschód Ukrainy, a, jak mówi dr Sadłowski, "wiemy, że Putin musi osiągnąć jakikolwiek sukces dyplomatyczny i terytorialny, żeby utrzymać legitymację władzy". Czyli po to, by nie upadł system władzy i sama państwowość rosyjska.
Cynizm Rosjan
Andrzej Towpik, były ambasador RP przy ONZ i członek Polsko-Rosyjskiej Grupy ds. Trudnych przekonuje, że mord w Buczy bez wątpienia będzie miał wpływ na negocjacje ukraińsko-rosyjskie. Wyraża również nadzieję, iż będzie to miało wpływ na szybsze zakończenie walk. I chce dostrzec w tym zdarzeniu sygnał opamiętania dla strony rosyjskiej. Ale zaraz dodaje, że dotychczasowe oświadczenia rosyjskie wskazują, iż podchodzą oni do tego zdarzenia bardzo podobnie, jak do mordu na polskich oficerach w Katyniu: bardzo cyniczne.
Oceniam, że mord na ludności cywilnej Buczy stawia stronę rosyjską w trudniejszej sytuacji. Zdarzenia z Buczy zaostrzą sankcje wobec Rosji, prawdopodobnie zostaną także wdrożone procedury międzynarodowego osądu tego wydarzenia. Te zbrodnie zostały nie tylko odkryte, ale także wiedza o nich błyskawicznie trafiła do opinii publicznej w Europie i na świecie. Pozycja Rosji na świecie osłabnie - przekonuje Towpik w rozmowie z o2.pl.
Dodaje, że Rosjanom nie udało się zrealizować celów nadrzędnych: zajęcia Kijowa i instalacji tam bardziej prorosyjskich władz. Nie sądzi również, by były one teraz możliwe do realizacji. A Ukraińcy po Buczy na ustępstwa raczej nie pójdą. Czyżby więc w grę wchodziło rozwiązanie siłowe?
Władimir Putin mówił o "jedności" narodów rosyjskiego i ukraińskiego, teraz zaś został między tymi narodami wykopany niezwykle głęboki rów. Być może zatem prezydent Rosji skupi się na innych celach, np. doprowadzeniu do sytuacji, w której republiki ludowe doniecka i ługańska same poproszą Rosję o większą integrację z tym krajem? - zastanawia się Andrzej Towpik.
Racjonalność z piekła rodem
Łukasz Adamski, wicedyrektor Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia, analizując zbrodnię w Buczy, widzi dwie podstawy tego czynu. Pierwsza to niesubordynacja, naruszenia dyscypliny przez rosyjskie oddziały stacjonujące w Buczy. Historia ludzkości dowodzi, jak mówi Adamski, że wojna, stan bezpośredniego zagrożenia życia, wyzwala w niektórych ludziach najniższe instynkty, w tym żądzę mordów czy gwałtów.
Osobiście jednak uważam, że była to zbrodnia popełniona z premedytacją, po to, aby zastraszyć cywilną ludność ukraińską. Wiemy, że reżim rosyjski świadomie rozpętał systematyczną kampanię nienawiści wobec narodu ukraińskiego. Choćby w niedzielę pojawił się na stronie RIA Novosti, czyli wielkiej państwowej agencji medialnej w Rosji, wyjątkowo plugawy artykuł nawołujący do "denazyfikacji" Ukrainy, czyli do "likwidacji" jego elit politycznych, intelektualnych, wymordowania części sił zbrojnych, sterroryzowania pozostałych mieszkańców i aneksji większości obszaru tego państwa do Rosji. Tego rodzaju propaganda ma przestraszyć Ukraińców, złamać ich wolę oporu - mówi wicedyrektor CPRDiP.
Zbrodnia wojenna w Buczy wpisuje się, jak przekonuje, w ten schemat postępowania. Rosjanie założyli, że ukraińska ludność cywilna, szczególnie na terenach nadal będących pod rosyjską kontrolą, zacznie wywierać wpływ na polityków, by zakończyli tę wojnę.
Ze strachu, że może spotkać ich to samo, co ludzi z Buczy. To jest na swój sposób racjonalne, choć to oczywiście racjonalność z piekła rodem - przekonuje Adamski.
Bucza jak Katyń
Podobnie jak Andrzej Towpik przywołuje przypadek zbrodni rosyjskiej w Katyniu. Ocenia, że zbrodnia w Buczy zmniejszyła pole negocjacji dla strony ukraińskiej, tak jak np. zbrodnia katyńska zmniejszyła pole manewru rządu polskiego do negocjacji z Sowietami. Rosjanie mogą np. uzależniać podpisanie rozejmu od uznania ich kontroli nad obwodami Ukrainy Południowo-Wschodniej: ługańskim, donieckim, chersońskim, które w większości już kontrolują.
Co może zrobić prezydent Zełenski, jeśli Putin zażąda oddania Chersonia czy Mariupola w ręce ich reżimu? Jak może zgodzić się na to, gdy wszyscy Ukraińcy widzą, jak Rosjanie postępują z ludnością cywilną? Jeśli Rosjanie założyli, że ujawnienie tych zbrodni może powiększyć szanse na wymuszenie pokoju za cenę strachu przed kolejnymi masakrami cywilów, to doprowadzili tylko do tego, że Ukraińcy będą jeszcze bardziej zapiekli w obronie swojego kraju - przekonuje ekspert.
Podsumowuje jednak cały swój wywód smutno. W jego opinii, masakra w Buczy może być jedną z wielu zbrodni wojennych na ludności cywilnej. Obawia się podobnej - a nawet większej - masakry w Mariupolu. W odróżnieniu jednak od mordów na cywilach w Buczy, kolejne Rosjanie mogą ukrywać.
Czytaj też: Stoi za masakrą w Buczy. Dotarli do jego danych
W końcu obrazy z Buczy wywołały falę oburzenia, która może doprowadzić do tego, że te kraje, które dotąd wstrzemięźliwie odnosiły się do postulatów o zaostrzenie sankcji czy przekazanie Ukrainie broni ofensywnej, np. czołgów lub samolotów – czyli takiej broni, jaka teraz jest najbardziej potrzebna Ukrainie – mogą teraz zmienić zdanie - kończy Adamski.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.