Policjant był już oskarżany o agresję wobec zatrzymanych. Garret Rolfe zastrzelił uciekającego Raysharda Brooksa, za co został zwolniony ze służby. Teraz ujawniono, że trzy lata wcześniej był uczestnikiem innego incydentu z użyciem broni.
Zastrzelił uciekającego. Ludzie składali skargi na policjanta
Rolfe został pisemnie upomniany po incydencie z 2017 roku, który nie został szczegółowo opisany w dokumentach. Wiadomo jedynie, że policjant miał przekroczyć uprawnienia, używając broni palnej w sytuacji, która tego nie wymagała, i otrzymał za to naganę.
To typowa sytuacja. Większość takich policjantów wcześniej sprawia problemy. Sprawiedliwości nie dzieje się zadość, a oni wciąż utrzymują się na swojej pozycji - skomentował wieści prawnik rodziny Brooksa w rozmowie z CNN.
W sumie na Rolfe'a złożono 12 skarg w ciągu 7 lat służby. Tylko wspomniana sprawa z 2017 roku dotyczyła użycia siły. Dziewięć skarg zostało oddalonych po wewnętrznym śledztwie, dotyczyły różnych spraw. Policjant spowodował dwa wypadki samochodowe, za co również otrzymał naganę.
Za zabicie Brooksa Rolfe został dyscyplinarnie zwolniony. Może też usłyszeć zarzut zabójstwa. On i jego partner zostali wezwani, kiedy pracownik restauracji poskarżył się na mężczyznę śpiącego w samochodzie zaparkowanym na pasie dojazdowym.
Początkowo interwencja przebiegała normalnie. Kiedy jednak policjanci uznali, że Brooks jest pod wpływem alkoholu i powinien trafić do aresztu, mężczyzna zaczął się z nim szarpać. Wyrwał jednemu z policjantów paralizator i rzucił się do ucieczki.
Na sekundę odwrócił się przez ramię, celując w policjanta paralizatorem. Kiedy znowu odwrócił się do pogoni plecami, funkcjonariusz odrzucił swój własny paralizator i dwukrotnie strzelił w uciekającego. Brooks zmarł w wyniku odniesionych ran.