Poruszający post napisał we wtorek ojciec dziecka. Wyjaśnił, że szuka kobiety, która tego dnia około godziny 13:55, jadąc autostradą z Gdańska, zatrzymała się na zjeździe (zaznaczonym na mapce) z drogi S6 na drogę S7 kierunek Warszawa. Czteroosobowa rodzina wracała wtedy z urlopu w Jastrzębiej Górze do domu w Nowym Targu.
W drodze powrotnej na Podhale syn powiedział, że nie czuje się dobrze, ale nic nie zwiastowało tego, co zaszło dalej. Na Obwodnicy Południowej Gdańska Ksawery zaczął się dusić, cały posiniał, a z ust wypływała mu piana. Stracił przytomność. Zatrzymaliśmy samochód i próbowaliśmy udzielić mu pomocy. Na początku myślałam, że połknął patyczek od lizaka, ale ten leżał obok, więc kompletnie zgłupiałam – relacjonuje mama chłopca w rozmowie z redakcją portalu trojmiasto.pl.
Czytaj też: Radosna nowina. Do Wałęsów spływają gratulacje
Rodzice wiedzieli, jak udzielać pierwszej pomocy, ale ich starania nie zdawały się na nic. Zdesperowani zaczęli machać na przejeżdżające obok samochody. Zaraz zatrzymało się dwoje kierowców, najpierw mężczyzna, a zaraz po nim kobieta. Mężczyzna zadzwonił po pogotowie, a kobieta podjęła się udzielania pierwszej pomocy.
Ta pani od razu ruszyła do pomocy. Była opanowana, dokładnie wiedziała, co robi i zachowała przy tym pełen spokój. Bohaterka, bo inaczej nie mogę jej nazwać. Podjęła się resuscytacji, a gdy syn zaczął oddychać - okryła go kocem. Pani cały czas monitorowała jego tętno i próbowała ocucić, syn jednak nadal był nieprzytomny. Po kilkunastu minutach dojechała do nas karetka pogotowia, po którą zadzwonił kierowca z pierwszego samochodu – mówiła dalej mama Ksawerego.
W szpitalu Copernicus w Gdańsku tomograf wykazał krwawienie wewnątrz głowy małego Ksawerego. Rodzice są wstrząśnięci całą sytuacją, ale też niezwykle szczęśliwi, bo mogła skończyć się ona znacznie gorzej. Podkreślają, że są bardzo wdzięczni mężczyźnie, który wezwał karetkę, kobiecie która podjęła się resuscytacji oraz wszystkim lekarzom i pracownikom szpitala.
To moja koleżanka - pielęgniarka! Jestem z Niej bardzo dumna!!! Ma na imię Kasia – napisała w komentarzu do postu koleżanka bohaterki.
Na prośbę rodziców kobieta przekazała bohaterce numer telefonu mamy Ksawerego. W środę wieczorem rodzice otrzymali upragniony telefon i mogli już na spokojnie podziękować bohaterskiej pielęgniarce. Pani Kasia prosiła rodziców o anonimowość, dlatego poza imieniem i zawodem nic więcej o niej nie wiadomo.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.