Poszukiwany zatrzymany został w Dubaju. To stolica Zjednoczonych Emiratów Arabskich (ZEA). Jeszcze do niedawna nie mieliśmy z tym krajem podpisanej umowy o ekstradycji. Zmieniło się to w czerwcu tego roku, kiedy oba kraje podpisały umowę o współpracy w sprawach karnych.
Sebastian Majtczak może więc mówić o pechu. Jeśli liczył, że z Dubaju uda mu się przedostać do innego państwa, to przeliczył się srodze. Został zatrzymany przez polską policję, współpracującą ze służbami tego kraju. Niebawem powinna się odbyć ekstradycja.
Tym bardziej, że z ZEA mamy, jako Polska, dobre stosunki. Łączą nas więzy handlowe i gospodarcze. choć nie tak mocne, jak np. z Katarem czy Arabią Saudyjską. Ale na tyle mocne, by doprowadzić do zatrzymania poszukiwanego Sebastiana Majtczaka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dobre stosunki i mini-konwój Sebastian Majtczak, podejrzany o spowodowanie wypadku na a1 trafi do Polski
Mieliśmy i mamy z ZEA dobre stosunki. Gospodarcze, ekonomiczne, handlowe. Jeśli nie wchodzą w grę inne rzeczy, które mogłyby stanąć na przeszkodzie, to nie powinno być problemu z ekstradycją. Był międzynarodowy list gończy więc wszyscy powinni go respektować. Oni mają swoje pomysły jeśli chodzi o prawa człowieka i procedury ale jeśli coś nie zagraża ich interesom, to respektują procedury międzynarodowe - mówi o2.pl Krzysztof Płomiński, były ambasador RP w Arabii Saudyjskiej czy Iraku.
Według dostępnych informacji, Sebastian Majtczak dotarł do ZEA przez Bułgarię i Turcję. Tam skierował swoje kroki po ucieczce z Polski. Kiedy przebywał w Turcji nie było jeszcze wystawionego za nim międzynarodowego nakazu aresztowania. W końcu jednak dokument wystawiono i Sebastian Majtczak wpadł w ręce służb.
Czytaj też: Stuningował swoje bmw. "Kickster" komentuje
Teraz najpewniej niebawem trafi do Polski. Jak wygląda taka procedura? Jak mówi o2.pl insp. Andrzej Przemyski, nie są to bardzo wyszukane działania. Podejrzanego zatrzymuje miejscowa policja i zgodnie z przyjętymi ustaleniami przekazuje się go policji z kraju, który wystawił nakaz zatrzymania.
Zatrzymanych przewozi się zwykle samolotami rejsowymi, choć nie jest to reguła. Zazwyczaj rząd przed i rząd za zatrzymanym nie powinno się usadzać innych pasażerów, choć zależy to od charakteru czynów zatrzymanego - tłumaczy insp. Przemyski, były rzecznik Komendanta Głównego Policji.
I dodaje, że zwyczajowo wysyła się do takiego konwoju stosowną eskortę. Do 99 proc. zatrzymanych wystarcza dwóch funkcjonariuszy z formacji antyterrorystycznej.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.