38-letni mężczyzna zgłosił się do odprawy bagażowo-biletowej przed wylotem do Alesund. W trakcie rozmowy z pracownikiem lotniska powiedział, że w bagażu rejestrowanym ma dwa granaty.
W tej sytuacji na miejsce natychmiast zostali wezwani funkcjonariusze z Zespołu Interwencji Specjalnych, którzy szczegółowo sprawdzili bagaż 38-latka. Nie było w nim żadnych niebezpiecznych przedmiotów.
Podróżny przyznał, że zażartował i przeprosił za swoje nieprzemyślane zachowanie. - relacjonuje Straż Graniczna.
Czytaj także: Bohaterski 14-latek uratował ojca. Pobił niedźwiedzia
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W konsekwencji strażnicy graniczni ukarali go mandatem, a obsługa samolotu nie zabrała mężczyzny na pokład.
Czytaj także: Wypadek pod Warszawą. W aucie wszyscy pijani. Kierował 17-latek bez uprawnień. Wyciekło nagranie
Do podobnej sytuacji doszło na początku sierpnia podczas odprawy bagażowo-biletowej na gdańskim lotnisku. 14-letni chłopiec powiedział, że w bagażu ma bombę.
W takiej sytuacji konieczna była interwencja Straży Granicznej. Ojciec chłopca, z którym miał polecieć do Norwegii, od razu się zreflektował, że syna poniosło i za jego zachowanie przeprosił. Okazało się, że był to głupi żart nastolatka.
Strażnicy graniczni sprawdzili – bagaże zarówno chłopca, jak i jego ojca, były bezpieczne - przekazali strażnicy graniczni.
Ponieważ wykroczenie popełnił nieletni, funkcjonariusze ukarali mandatem jego ojca. Ale zapewne bardziej dotkliwa była decyzja kapitana, który nie dopuścił chłopca ze swoim ojcem do lotu.