Jak informuje "Mirror", w chwili dokonania zabójstwa Clint Nokes miał 19 lat. Do pobicia niemowlęcia prawdopodobnie doszło na przełomie listopada i grudnia 2017 roku. W trakcie sekcji zwłok udało się ustalić, że Hudson doznał szeregu poważnych obrażeń, m.in. pęknięcia czaszki i uszkodzenia kręgosłupa.
Pobił niemowlę na śmierć. Ojciec usłyszał wyrok
Clint Nokes ostatecznie przyznał, że pobił niemowlę, ponieważ denerwował go płacz. Pierwszą wersją był nieszczęśliwy wypadek – chłopiec rzekomo przestał oddychać, kiedy ojciec próbował wyleczyć jego kolkę. Młody mężczyzna twierdził też, że próbował reanimować syna, jednak śledczy ustalili, że Nokes kłamał.
Przeczytaj także: Dantejskie sceny na szkolnym boisku. "Przeproś, że żyjesz!"
W trakcie przesłuchania Clint Nokes przyznał się do upuszczenia Hudsona na głowę do zlewu w tygodniu poprzedzającym pobicie. Według ustaleń "KSTU" matka niemowlęcia załamała się na wieść o śmierci swojego synka.
Przeczytaj także: Bokser pobił swoją ciężarną dziewczynę. 27-latka nie żyje
Prokuratura poszła na ugodę z Clintem Nokesem. Ostatecznie otrzymał wyrok 15 lat pozbawienia wolności. Młody mężczyzna zgodził się przyznać do celowego spowodowania poważnych obrażeń ciała. W konsekwencji sąd oddalił zarzut morderstwa pierwszego stopnia.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.