Potrzeba matką wynalazku. Rosjanie stracili na wojnie w Ukrainie tysiące czołgów i innych maszyn. Z problemami próbują sobie radzić, robiąc konstrukcje "domowej roboty", jak ironizuje część internautów.
Jeden z dziwniejszych przykładów tego typu przeróbki podczas wojny w Ukrainie - do starego, pochodzącego z lat 60. XX w. transportera opancerzonego MTLB dosztukowano... morską podstawę 2M-3, wyposażoną w dwie armaty kal. 25 mm. To system opracowany jeszcze w latach 40. minionego stulecia.
Takie pojazdy pokazały się niedawno w Rosji. Były transportowane prawdopodobnie w strefę przyfrontową albo i na linię frontu. Czemu mają służyć? "Kyiv Post" spekuluje, powołując się na brytyjskiego dziennikarza wojskowego Joe Barnesa, że ma to być próba dodatkowej ochrony przestrzeni powietrznej przed ukraińskimi dronami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Gen. Skrzypczak: "Robiłbym to samo"
Podobnych "Frankensteinów" jest wiele. Były dowódca wojsk lądowych gen. Waldemar Skrzypczak mówi, że nawet jeśli sprzęt jest archaiczny, to nie musi być bezużyteczny. I dodaje, że NATO rozważa przecież przekazanie Ukrainie starych, pochodzących z lat 60. i 70. czołgów Leopard.
Zachód wysyła to ze skąpstwa, a Rosjanie ratują się tak z konieczności. Może kończyć im się sprzęt i takie działanie to pewien przymus. Nie mając alternatywy, muszą robić takie wynalazki. Czemu nie wykorzystać takiej możliwości? Jeśli da się to wykorzystać, zaadaptować, to dlaczego nie? Widać, że jest problem z doposażeniem jednostek wojskowych w nowoczesny sprzęt. Zaczyna królować improwizacja, ale będąc na ich miejscu, robiłbym to samo - mówi o2.pl Skrzypczak.
Były Dowódca Generalny Rodzajów Sił Zbrojnych gen. br. rez. Mirosław Różański potwierdza, że Rosja poniosła tak dotkliwe straty w sprzęcie, że musi sięgać po zabytkowe już dzisiaj egzemplarze czołgów, transporterów czy środków artyleryjskich. Ale nie jest to problem jedynie rosyjski - borykają się z nim także Ukraińcy.
Przystępując do tej wymuszonej wojny, Ukraina nie dysponowała wystarczającym zasobem środków walki, stąd kreatywności i pomysłowość była koniecznością - przekonuje.
I dodaje, że wiele konstrukcji nawet nie przechodziło badań czy testów, co w warunkach wojny wydaje się usprawiedliwione, ale źle by się stało, gdyby takie działanie uznano za modelowe i próbowano implementować w przyszłości.
MacGyver z linii frontu
Wynalazków różnego rodzaju i "twórczych improwizacji" jest w obu armiach sporo. Widać to choćby na kanałach w serwisie Telegram, gdzie żołnierze często chwalą się swoiście pojmowaną "innowacyjnością".
Czytaj też: Wyślą Rosjanom broń? Taka będzie reakcja NATO
Nawet jeśli wygląda to zabawnie czy wręcz głupio, to wymuszone jest realiami pola walki. Stąd właśnie różne dopancerzenia, klatki czy modyfikacje sprawiające, że pojazdy zaczynają przypominać te z filmu "Mad Max".
Pomysłowość "MacGyverów z linii frontu" bywa niezmierzona. A wszystko, co może zapewnić bezpieczeństwo (albo pomóc w niszczeniu wroga i zabijaniu jego żołnierzy), staje się na wagę złota. Stąd wszelkiej maści "klatki", czyli przyspawane rury i pręty mające ochronić pojazd np. przed przeciwpancernymi pociskami kierowanymi. Czasem przybiera to formy kuriozalne.
Albo znane z konfliktów na Bliskim Wschodzie technicale, pick-upy z zamontowanym uzbrojeniem. Jak ten poniżej, widoczny na nagraniu około 37. sekundy.
Kolejne przykłady - dwa karabiny maszynowe Maxim, rodem z czasów pierwszej wojny światowej, sprzężone i wykorzystywane do niszczenia dronów; armata przeciwpancerna Rapira, zamontowana na podwoziu transportera MTLB.
Ukraińcy robią zresztą podobnie. Wykorzystali np. stare, poradzieckie bezzałogowce latające Tu-141 Striż (Jerzyk) do ataków na głębokim zapleczu frontu. Jeden z nich doleciał naprawdę daleko, bo został zestrzelony 160 km od Moskwy.
Polowe modyfikacje sprzętu wojskowego (często potocznie nazywane technicalami) są zazwyczaj odpowiedzi żołnierzy na niedostatki posiadanego przez nich sprzętu wojskowego. Obkładanie ciężarówek i Tigrów dodatkowymi płytami stalowymi oraz belami drewna wynikało po prostu z niedostatecznego opancerzenia tych pojazdów w początkowej fazie inwazji - mówi o2.pl dziennikarz Nowej Techniki Wojskowej, Piotr Zbies.
Tłumaczy też, że same technicale, które pojawiły się na froncie, bez wątpienia są inspirowane rozwiązaniami z Syrii lub Libii, z którymi Rosjanie mieli już do czynienia. Jednakże jeśli na froncie po stronie rosyjskiej zaczynają się pojawiać regularne samoróbki powstałe z uniwersalnych transporterów MT-LB oraz broni muzealnej, to możemy mieć do czynienia z pierwszymi oznakami niewydolności rosyjskiego kompleksu wojskowo-przemysłowego
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.