Zdarzenie miało miejsce na początku sierpnia na plaży w Łebie. Na zdjęciach opublikowanych przez gniewiński WOPR widzimy, że ktoś zostawił na plaży plecaki i ubrania. Ponieważ przez wiele godzin nikt nie widział właścicieli pozostawionych rzeczy i nie wiadomo było, co się z nimi stało, zaniepokojeni plażowicze zaalarmowali ratowników wodnych.
Każda taka sytuacja nad wodą budzi podejrzenie wypadku w wodzie - podkreślają ratownicy.
Czytaj także: Ujęcie z plaży w Mielnie. Spójrzcie, kto się pojawił
Jak relacjonują WOPR-owcy, rozpoczęto poszukiwania, "zamknięto kąpieliska na plaży C, sprawdzono obszar 5ha i wykluczono obecność osób poszukiwanych w wodzie".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zostawili rzeczy i poszli na zakupy. Ratownicy apelują o rozwagę
Ostatecznie okazało się, że był to fałszywy alarm. Właściciele pozostawionych rzeczy wrócili na plażę dwie godziny po tym, jak rozpoczęto akcję poszukiwawczą. Jak czytamy, "byli na zakupach w położnym na drugim końcu miasta sklepie".
Ratownicy gniewińskiego WOPR apelują o rozsądek i odpowiedzialność.
Czytaj także: To nie fotomontaż. Zobaczcie, co się działo w Sarbinowie
Nie zostawiajcie swoich rzeczy bez opieki, a jeśli już to powiadomcie kogoś z otoczenia lub zostawcie informację gdzie się udajecie - przypominają WOPR-owcy.
W dniu, w którym przeprowadzono akcję poszukiwawczą, ratownicy otrzymali również zgłoszenie dotyczące 7-letniego dziecka, pozostawionego w wodzie bez opieki, na niestrzeżonej plaży.
Drodzy obserwujący i odwiedzający nadmorskie plaże, kolejny raz PROSIMY - dbajcie o siebie, bezpieczeństwo swoje i najbliższych. Robimy co w naszej mocy abyście byli bezpieczni, jednak myśleć za Was nie jesteśmy w stanie - przypomina gniewiński WOPR.
Akcje ratunkowe na morzu są trudne, ale i kosztowne. Według portalu trojmiasto.pl, w przypadku zaangażowania "pełnych" sił poszukiwawczych, (jeśli zostaje ściągnięty również śmigłowiec), godzina pracy ratowników kosztuje ok. 21 tys. zł.