Pan Lech opisał swój problem na antenie Polsatu. Mężczyzna poinformował, że miał zaplanowaną rutynową wizytę u kardiologa w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Gdańsku.
Na miejsce przybył samochodem, który zostawił na płatnym parkingu. Choć zwykle jego wizyty u specjalisty przebiegały sprawnie, mężczyzna opłacił postój na 1,5 godziny na wypadek, gdyby badanie miało się przedłużyć.
Zemdlał w szpitalu. Dostał mandat
Niestety, podczas wizyty w placówce pan Lech nagle zasłabł. Lekarze postanowili zostawić go na obserwacji i wykonać dodatkowe badania. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło i pacjent opuścił szpital po kilku godzinach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na parkingu jednak mężczyźnie ponownie zabrakło tchu, lecz tym razem nie z powodu problemów kardiologicznych. Pan Lech znalazł za wycieraczką swojego samochodu mandat opiewający na 200 zł za nieopłacone parkowanie.
Pan Lech postanowił odwołać się od tej decyzji - w końcu sytuacja miała charakter losowy i związany z jego stanem zdrowia. Gdyby miał możliwość dopłacenia za postój, z pewnością by tego dokonał. Był jednak nieprzytomny.
Gdański Zarząd Dróg i Zieleni, który odpowiada za wystawianie mandatów za nieopłacone parkowanie, nie uważa, że problemy zdrowotne kierowców powinny stanowić dla nich taryfę ulgową. Prośba pana Lecha o anulowanie kary została odrzucona.
Nie mamy możliwości odstąpienia od egzekwowania opłaty - odpowiedział krótko Patryk Rosiński z Gdańskiego Zarządu Dróg i Zieleni.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.