- Julia była naszą jedyną córką. Od dziecka była zawsze radosna i uśmiechnięta - mówi w "Uwadze TVN" ojciec 16-latki, która latami była dręczona przez rówieśników. Zaszczuta nastolatka popełniła samobójstwo.
Pogrzeb Julki odbył się 19 września, a 10 dni później ulicami Lubina (woj. dolnośląskie) przeszedł marsz milczenia w hołdzie dla nastolatki. Uczestniczyło w nim ponad 1 tys. osób. Rodzicom Julii zależy na tym, by wzbudzić w dzieciach empatię i szacunek do drugiego człowieka, by "śmierć Julii nie poszła na marne". Jak podkreślają, tylko to daje im siłę do dalszego życia.
Wierzymy mocno, że Julia jest blisko nas. Była bardzo wrażliwą osobą. I głównie dla niej, z myślą o niej, próbujemy wykrzyczeć światu o tym, co się dzieje w środowisku młodzieży. Wiemy, że Julia bardzo by tego chciała. Nie chcemy by podobne sytuacje miały miejsce. Chcemy uchronić, jak najwięcej dzieci przed hejtem, niezrozumieniem, odrzuceniem – mówi "Uwadze" pan Wojciech, ojciec zmarłej Julii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Julia była ofiarą hejtu. "Ciebie tutaj nie chcemy"
Julia przez kilka lat doświadczała przemocy psychicznej i fizycznej. Jej koszmar rozpoczął się w szkole podstawowej, jeszcze podczas pandemii, gdy trwały lekcje zdalne. Rówieśnicy upatrzyli sobie Julię i zaczęli ją dręczyć. Po powrocie do nauki stacjonarnej, posuwali się coraz dalej.
Wyzywali ją. Któregoś razu została dorwana w szatni. Dziewczyny powiedziały jej: "Ciebie tutaj nie chcemy". To był ostracyzm, była wykluczana. Spotykała się z różnymi uwagami, na przykład, że nie ma markowych butów. Nie chciała ostatnio ćwiczyć na WF-ie, bo śmiali się jak gra, że nic nie umie – opowiadają "Uwadze" rodzice nastolatki.
Hejt nie ustąpił również w technikum, a nawet - po śmierci Julii. Choć nastolatka mogła liczyć na wsparcie kochających rodziców, liczyło się dla niej przede wszystkim to, jak była postrzegana przez rówieśników. Skarżyła się mamie, że nie ma żadnej koleżanki. Czuła się wykluczona.
Mówili jej wredne teksty, na przykład, że jest brzydka. Ośmieszali ją przy innych. Któregoś razu poszli do parku i ją spotkali, i ją pobili. Nie wiem za co, za to, że żyje – przyznaje rówieśnik Julii.
Rodzice nastolatki próbowali ją chronić. Wielokrotnie interweniowali, zgłaszając sprawę szkołom i instytucjom. Byli jednak bezsilni.
Czytaj także: Ludzie piszą o Schreiber. Musiała zareagować
W szkole podstawowej usłyszeli m.in., że Julia jest nadwrażliwa (dyrektorka placówki twierdzi, że "żadnego hejtu nie było") i nie powinna się przejmować. W technikum - że wychowawczyni nie ma wpływu na hejtujące Julię osoby. - I żeby Jula nie siedziała tak w kącie, jak się chowa, bo te dziewczyny są dużo większe i rzeczywiście może sobie z nimi nie poradzić - wspomina "Uwadze" mama Julii.
Rodzice nastolatki zgłosili sprawę na policję, ale postępowanie w sądzie rodzinnym zostało umorzone, ponieważ sąd "nie stwierdził przejawów demoralizacji nieletnich".
Gdzie szukać pomocy? Jeśli znajdujesz się w trudnej sytuacji i chcesz porozmawiać z psychologiem, listę miejsc, w których możesz szukać pomocy, znajdziesz TUTAJ.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.