25 lat temu Grzegorz S. dokonał makabrycznej zbrodni. Zgwałcił, a następnie zamordował 26-letnią Renatę K., która miała przed sobą całe życie. Za miesiąc miała wyjść za mąż. S. najpierw uderzył ją drewnianym młotkiem, a następnie udusił.
Bandyta obserwował dziewczynę i po tym, jak przeszła mostek, zaatakował - wspomina jeden z mieszkańców wsi Szkwa w rozmowie z "Faktem".
Rozebrane i zmasakrowane zwłoki Renaty K. znaleziono w rowie pod lasem. Grzegorz S. znalazł się w rękach mundurowych już dzień po makabrycznej zbrodni. Tabloid zauważa, że "we wsi miał opinię dziwaka". Nie skończył żadnej szkoły.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czytaj także: Polska kapliczka na ustach Anglików. "Obiekt drwin"
Za morderstwo został skazany na 25 lat więzienia. Karę odbył w całości, a teraz wyszedł na wolność. Ośrodek Pomocny Społecznej w Lelisie prosił, by umieszczono go w specjalistycznym ośrodku w Gostyninie. Zakład Karny w Iławie, gdzie przebywał przez ostatnie lata, też apelował o to, by trafił do "ośrodka dla bestii". Właśnie tam umieszczony został m.in. morderca Mariusz Trynkiewicz, który zabił czterech chłopców.
Sąd w Elblągu uznał osadzonego Grzegorza S. za stwarzającego zagrożenie i zastosował wobec niego nadzór prewencyjny i obowiązkowe leczenie psychiatryczne. Jego obrońca złożył apelację, jednak została ona przez sąd w Gdańsku oddalona - przekazał "Faktowi" sędzia Sądu Okręgowego w Elblągu Arkadiusz Kuta.
Mieszkańcy przerażeni
Grzegorz S. każdorazowo musi zawiadamiać policję o zmianie miejsca pobytu i miejsca pracy. Raz w tygodniu powinien zgłaszać się do poradni psychiatrycznej w Ostrołęce. Poza tym policja może stosować nadzór za pośrednictwem techniki operacyjnej. Mimo to mieszkańcy wsi Szkwa są pogrążeni w strachu.
Ludzie są przerażeni, że tutaj zawita. Boimy się, nie wiadomo, co mu strzeli do głowy, przecież była opinia, że on nie nadaje się do społeczeństwa - powiedziała "Faktowi" jedna z mieszkanek.
Następnie wyznała, że plotki wskazują na to, że mieszka u rodziny w pobliskim Kadzidle. Te pogłoski zdementował za pośrednictwem tabloidu nadkom. Tomasz Żerański z policji w Ostrołęce.
Jednocześnie oznajmił, że Grzegorz S. nie przebywa na terenie objętym działaniem tej jednostki. Poinformował również, że policja wie, gdzie aktualnie zamieszkuje.
Mieszkańcy mimo wszystko są zaniepokojeni faktem, że morderca jest na wolności.
Kobiety się boją i nikt nie wychodzi z domu wieczorem, wieś wygląda na wymarłą. O godz. 17.00 ulice pustoszeją. Każdej nocy, pomiędzy północą a godz. 2.00, jeździ w tę i z powrotem po wsi ciemny samochód. Jedzie powoli, jakby wszystkich obserwował. Mam w domu wszystkie sprzęty do obrony, ale jakby co, to ze strachu pewnie nie będę wiedziała, jak tego użyć - powiedziała rozmówczyni "Faktu".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.