Do okrutnego zdarzenia doszło blisko 28 lat temu. 18 czerwca 1995 r. Hanna S., 22-letnia studentka prawa, wyszła wcześniej z imprezy i udała się do swojego pokoju, aby położyć się spać.
Zaraz za nią poszedł Mirosław Ż., którzy pracował jako ochroniarz w klubie na osiedlu studenckim Lumumbowo w Łodzi. Mężczyzna tego wieczoru bawił się w tym samym akademiku co studentka. Kilka godzin później dziewczynę znaleziono martwą w jej pokoju.
W związku zaistniałą sytuacją policja chciała przesłuchać wszystkich uczestników nocnej zabawy w akademiku. Wezwano też Mirosława Ż., który jako ostatni widział ją żywą. Jednak ochroniarz nie zgłosił się na przesłuchanie. Ustalono, że uciekł za granicę, gdzie ukrywał się przed wymiarem sprawiedliwości.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sąd skazał Mirosława Ż. na 25 lat więzienia
W Sądzie Okręgowym w Łodzi w marcu ubiegłego roku zapadł wyrok ws. śmierci i gwałtu Hanny S. Mirosława Ż. został uznany za winnego.
Układ zdarzeń i ich czas wskazują, że był w pokoju swojej ofiary. Potwierdzają to krzyżujące się ślady biologiczne: ślady ofiary były na ubraniu oskarżonego, a ślady oskarżonego na wewnętrznej części piżamy oskarżonej - mówił wówczas sędzia Tomasz Krawczyk.
Dodał, że w związku z tym "nie ma podstaw, by sądzić, że ktoś inny niż oskarżony zgwałcił i zamordował oskarżoną".
Czytaj także: Oddali 17 strzałów w stronę chorego na schizofrenię mężczyzny. "Groził, że nas zabije i zabierze do Boga"
Sąd Okręgowy nie zgodził się z oceną prokuratora, który twierdził, że Mirosław Ż. chciał zabić Hannę S. W jego ocenie zamierzał on tylko zgwałcić studentkę, a do zabójstwa doszło w tak zwanym zamiarze ewentualnym. W związku z czym sąd skazał Mirosława Ż. na 25 lat więzienia.
Z taką oceną nie zgodził się obrońca oskarżonego oraz prokurator. Obaj zaskarżyli wyrok.
Decyzja Sądu Apelacyjnego
W środę (7 czerwca br.) Sąd Apelacyjny w Łodzi wydał prawomocny wyrok w sprawie gwałtu i morderstwa Hanny S.
Sąd zmienia zaskarżony wyrok z 31 marca 2022 r. w ten sposób, że przyjmuje, iż oskarżony działał z zamiarem bezpośrednim zabójstwa Hanny S. Utrzymuje w mocy pozostałą część wyroku, pozostawiając wysokość wymierzonej kary 25 lat pozbawienia wolności - odczytał wyrok sędzia Jarosław Papis z Sądu Apelacyjnego w Łodzi.
Uzasadniając, sędzia sprawozdawca, podkreślił, że przyjął w całości argumenty prokuratora, a jednocześnie nie stwierdził, żeby wyrok 25 lat wolności był w tej sytuacji nadmiernie surowy.
Sędzia zaznaczył, że sąd pierwszej instancji bardzo dobrze zinterpretował dowody w tej sprawie. - Nie ma pola do dyskusji z wymową tych dowodów - mówił.
Na wewnętrznej części piżamy Hanny S. znaleziono krew. Po prostu krew. Krew należącą do oskarżonego, co potwierdziły badania DNA - dodał Jarosław Papis.
Czytaj również: Skandal w toalecie. Radny PiS wpadł na gorącym uczynku