Handel muchomorami kwitnie, ale nadchodzi kres. Między innymi po naszej interwencji szef Głównego Inspektoratu Sanitarnego zapowiedział w rozmowie z Radiem ZET, że "sprzedaż muchomora czerwonego będzie zakazana". Dr Paweł Grzesiowski stwierdził, że zmiany w prawie wejdą w życie od początku listopada.
Potwierdzamy informację, że ruszyła procedura, która ma doprowadzić do zakazu handlu muchomorami czerwonymi. W listopadzie zbierze się zespół ekspertów, który będzie analizował temat. Efektem pracy zespołu będzie opracowanie listy trucizn, które zostaną wpisane na listę Ministerstwa Zdrowia. Trucizny zawarte w muchomorze czerwonym mogą tam trafić po opublikowaniu rozporządzenia Ministra Zdrowia - przekazał w rozmowie z o2.pl rzecznik GIS Marek Waszczewski.
Czytaj także: Wysyp ofert. GIS ostrzega. "Nowe dopalacze"
W sieci wciąż pojawia się wiele ofert sprzedaży i zakupu tego silnie trującego grzyba. Za kilogram suszonej wersji muchomora czerwonego trzeba zapłacić nawet 1000 zł. Teraz proceder ten ma się zakończyć.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Do czego używane są muchomory? Według zwolenników używania tego grzyba ma on rzekomo "właściwości prozdrowotne, uspokajające i lecznicze". Tak naprawdę jednak muchomor czerwony zawiera silnie toksyczne substancje psychoaktywne.
Sprzedaż tych grzybów powinna być traktowana jak nowe dopalacze - mówił w rozmowie z o2.pl szef GIS r Paweł Grzesiowski.
Ekspertka o handlu muchomorami: To wielkie oszustwo
Prof. Bożena Muszyńska uważa, że sprzedaż muchomora czerwonego już dawno powinna być zakazana. Znana mykolog wskazuje, że tego grzyba nie ma na zatwierdzonej przez GIS liście dopuszczającej grzyby do obrotu handlowego.
W 2018 roku podjęłam się opracowania listy grzybów dopuszczonych do obrotu komercyjnego. Została ona zatwierdzona po legislacji. Muchomora czerwonego na tej liście nie ma, bo jest gatunkiem trującym. Nie wolno nim handlować, ani go sprzedawać. Mimo to w obrocie są sproszkowane owocniki tego gatunku, mazidła czy nalewki. To nielegalne - mówi prof. Muszyńska w rozmowie z o2.pl.
Prof. Muszyńska od lat bada prozdrowotne i terapeutyczne właściwości grzybów. Badaczka stanowczo podkreśla, że wśród nich nie ma muchomora czerwonego.
Czytaj także: Pokazał wagę borowika. Ten gigant pochodzi z Podhala
Grzyb ten nie jest stosowany absolutnie w medycynie naturalnej. To wielkie oszustwo, propagowane przez firmy quasi-farmaceutyczne. Na Syberii używali go szamani. Jego zastosowanie związane jest z poszukiwaniem substancji psychoaktywnych - tłumaczy nam mykolog.
Czym może skutkować spożywanie muchomora? Prof. Muszyńska zaznacza, że grzyb ma zgubny wpływ na cały organizm. Zaburza możliwość trzeźwego myślenia, a także wyniszcza nerki i skórę.
Zdarzają się zachowania przypominające palenie papierosa, mimo, że osoba po spożyciu grzyba nawet go nie posiada oraz próby latania. Z kolei dzieci po podaniu muchomora nie da się uspokoić. Są dziwnie pobudzone, mają zaburzenia widzenia i oczywiście halucynacje - wyjaśnia badaczka grzybów.
Prof. Bożena Muszyńska wskazuje, że "w czasie pandemii pojawiły się dwie dziewczyny, które jadły tego grzyba" i to najpewniej stąd wzięła się moda na spożywanie grzyba. Podkreśla, że influencerzy cały czas propagują ten niebezpieczny trend.
Rozmaite blogerki robią jajecznicę na bazie trujących grzybów. Doszło do tego, że ludzie napędzają się taką modą. Osoby, które uważają, że lepiej czują się po takim grzybie, najpewniej często sięgają po inne substancje psychoaktywne - wyjaśnia nasza rozmówczyni.
Badaczka grzybów zaznacza, że stosowane w maściach czy innych specyfikach dawki muchomora (od 0,5 do 1 g.) to "szokująca dawka trucizny".
W opinii prof. Bożeny Muszyńskiej, konieczna jest ciągła kontrola sprawy przez GIS i innych organów państwowych. Uważa, że pod lupą powinny być wszystkie firmy, które zajmują się wdrażaniem produktów z muchomora czerwonego.
To jest wprowadzanie na rynek nowych substancji psychoaktywnych, tak jak dopalaczy. Prawo jest obchodzone. Wprowadzana jest nazwa łacińska, aby zmylić odbiorców. Prowadzi się szeroki marketing tego grzyba. Omija się prawo, dystrybuując produkt, jako "mikrodozowany". [...] Grupa wyznawców muchomora jest potężna. Firmy oferujące takie specyfiki powinno się sprawdzać i wyciągać konsekwencje - kończy znana mykolog.
Marcin Lewicki, dziennikarz o2.pl