W Polsce takie żółwie naturalnie nie występują. Ten gatunek zamieszkuje słodkie wody: rozlewiska, bagna, czy rowy melioracyjne.
Naturalny zasięg geograficzny tego rodzaju obejmuje Amerykę Północną, południową Kanadę oraz obszar Stanów Zjednoczonych na wschód od Gór Skalistych.
Według Bartłomieja Gorzkowskiego, prezesa fundacji Epicrates żółw albo został przez kogoś porzucony, albo przemycony do Polski, by "wzbogacić krajową przyrodę".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zajmował się tym w latach 90. Polak mieszkający w Stanach Zjednoczonych. Z pomocą osób odwiedzających ojczyznę przemycił szacunkowo od kilkuset do nawet tysiąca takich żółwi bądź ich jaj. Zwierzęta te były wypuszczane w różnych miejscach Polski - powiedział Bartłomiej Gorzkowski.
Prezes fundacji dodał, że wielkość odłowionego żółwia oraz przyrosty mogą wskazywać na to, że ten żółw ma około 20-30 lat.
Może być więc tym wypuszczonym wtedy - stwierdził.
Wiele lat żył w naszym środowisku
Zaznaczył, że jego zajmujący się żółwiami kolega po obejrzeniu zdjęć wskazał, że kolor i przyrosty wskazują na to, że ten żółw wiele lat żył w naszym środowisku.
Nie jest to więc żółw świeżo porzucony - podkreślił.
Gdy żółwie jaszczurowate są małe, mają około 10 centymetrów, ale dorastają do dużych rozmiarów.
Ten ważył powyżej 10 kilogramów - poinformował Bartłomiej Gorzkowski.
Wyjaśnił, że problem z tymi żółwiami jest taki, iż je bardzo trudno zaobserwować w naturze. W przeciwieństwie do innych gatunków inwazyjnych żółwi, które wychodzą z wody i się wygrzewają, jaszczurowaty czyni to niezwykle rzadko. W zasadzie nie wychodzi z wody. Chyba że brakuje mu pokarmu albo odezwą się hormony - dodał.
Czytaj więcej: Ma 90 lat i został tatą. Wesołe wieści z amerykańskiego ZOO
Dwa inne przypadki
Podkreślił, że dotychczas w Polsce były dwa przypadki znalezienia na wolności żółwia jaszczurowatego.
Pierwszy to było w Trójmieście lata temu. Tam ktoś komuś podrzucił takiego żółwia do oczka wodnego, ale to najprawdopodobniej ktoś z sąsiadów - ocenił.
W drugim znalezisku swój udział miała fundacja Epicrates.
Była w Kutnie miejska legenda o jakimś dziwnym stworze, który zamieszkuje staw w parku im. Traugutta. Jedni w to wierzyli, inni nie, ale wreszcie ktoś zrobił zdjęcia, a ktoś inny nakręcił filmik. Urząd miasta zwrócił się do nas z prośbą o oznaczenie, cóż to jest. Okazało się, że to żółw jaszczurowaty. Poprosili nas o odłów. Po kilku dniach udało się go odłowić. To był rok 2016 - opowiedział.
Żółw leżał w rowie
O całej sprawie za pośrednictwem Facebooka poinformowała fundacja Epicrates.
Rano odebraliśmy telefon od mieszkańca gminy Chynów w powiecie grójeckim, który natknął się na dużego żółwia obok rowu melioracyjnego. (...) Żółw został zabezpieczony i wkrótce przejdzie stosowną diagnostykę. Zwierzak wydaje się być w dobrej kondycji. Co prawda na karapaksie widać spore uszkodzenie (Samochód? Drapieżnik?), ale już wygojone, więc nie jest to świeża sprawa - napisano w poście.
Prezes fundacji podkreślił, że na ten gatunek trzeba uważać. Opowiedział o przypadku sprzed kilku lat w Bawarii, gdzie kilkuletnie dziecko, które kąpało się w jeziorku, zostało zaatakowane przez takiego żółwia.
Zwierzę przegryzło mu ścięgno Achillesa. Stwierdził, że taki żółw spokojnie może odgryźć fragment dłoni i trzeba wiedzieć, jak go złapać.